Michał Białoński, Interia: Jak oceniasz mundial? Wracasz z dobrymi wrażeniami, czy z żalem po straconych szansach w meczu z Francją? Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski: Oczywiście, nie możemy patrzyć na pryzmat całego mundialu poprzez mecz z Francją. Wiadomo było, z kim my gramy. Trochę boli, że w pierwszej połowie nic nie wpadło. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że w perspektywie całego meczu tych szans było trochę za mało. Po meczu z Argentyną zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy bardziej zaryzykować, rozgrywać piłkę i kreować sytuacje. W pierwszej połowie było to widać. Ona mogła się podobać. Szkoda bramki straconej "do szatni". To zawsze boli. Nie wiadomo, jakby się to potoczyło, gdybyśmy strzelili tę bramkę. Ciężko z meczu na mecz, po serii spotkań, w których nic nie kreowałeś, nagle mieć ten spokój, wykończenie i feeling. W piłce to tak nie działa, że bronisz przez kilka meczów i nagle, gdy stwarzasz sytuacje, to każdemu piłkarzowi ciężko o znalezienie timmingu, czucia piłki przy wykańczaniu sytuacji. Dlatego będę chwalił zespół za stwarzanie sytuacji. Zmieniliśmy obraz gry, poprawiliśmy własne odczucia po meczu. Myślę, że postawiliśmy Francuzom twarde warunki. Widać, że to nie był dla nich łatwy mecz. Na tyle nas było stać moim zdaniem. Z jednej strony możemy być dumni, ze daliśmy z siebie wszystko, ale od początku było wiadomo, że umiejętności będą po stronie Francji i to było widać. W pierwszych trzech meczach brakowało wam tej radości z gry? - Na szczęście dzisiaj ona była i to dużo większa. Jedynie pół godziny meczu z Arabią Saudyjską można porównać do tego meczu z Francją. Wtedy również stwarzaliśmy sytuacje. Piłkarz wówczas inaczej się czuje, podchodzi do kolejnego meczu. Ze skrajności w skrajność ciężko jest przeskakiwać i zachować zimną krew po takim meczu, jak ten z Argentyną, gdy nic nie kreowaliśmy. Nigdy nie wiesz, czy sytuacja, która masz jest jedna jedyna, czy dopisze ci szczęście - ten czynnik ma wpływ na to, czy wykańczasz golem sytuację czy nie. Czy trener Michniewicz powinien zostać nadal na stanowisku selekcjonera? Czy uważasz, że jesteśmy w stanie wygrywać, grając ofensywnie? Pamiętamy doświadczenia z Paulem Sousą, gdy była piękna ofensywa i porażki ze Słowacją czy Węgrami. - Na pewno nie możemy popadać ze skrajności w skrajność, ale oczywiście każda drużyna, która stwarza sytuacje, to i lepiej broni. Tak jest zawsze. Jeśli zdajemy sobie sprawę z jakichś deficytów, z defensywy, że jako całość ona musi lepiej wyglądać, ale oczywiście, nie stwarzając sytuacji, nawet nie próbując tego robić, to każdy zawodnik traci pewność siebie i później, nawet gdy ma piłkę, nie wie, co z nią zrobić. Popełnia błędy, brakuje mu wyczucia tempa, dokonuje złych wyborów - to złożony proces, którego nie da się czasami przeskoczyć, jeżeli w ogóle nie myślisz o tym, żeby zaatakować. Im więcej atakujesz, tym lepiej później ci się broni, bo czujesz dystans, feeling. Wiesz, kiedy dojść, jak zagrać, kiedy wyjść na pozycję. Masz więcej siły i radości. To proces złożony. Nie można się skupiać tylko na defensywie! Z drugiej strony, znając nasze możliwości i ograniczenia, też nie możemy myśleć tylko o tym, żeby atakować. Rozmawiał i notował na Al Thumama Stadium Michał Białoński, Interia