Choć reprezentanci Polski byli niepewni swojego awansu do fazy pucharowej MŚ 2022 w Katarze aż do ostatnich sekund - musieli bowiem baczyć na wynik meczu Arabia Saudyjska - Meksyk - to koniec końców przerwali pechową passę 36 lat bez przedarcia się do 1/8 finału mundialu. Teraz jednak przed nimi kolejne potężne wyzwanie - po zmierzeniu się z Argentyną, która - co trzeba przyznać - prezentowała się na boisku dużo lepiej od "Biało-Czerwonych", podopieczni Czesława Michniewicza będą musieli stanąć w szranki z Francuzami - a więc wciąż urzędującymi mistrzami świata. Polacy - krytykowani ostatnio za styl swojej gry - zdecydowanie nie są faworytami tej potyczki, jednakże kibice niezmiennie wierzą, że Robertowi Lewandowskiemu i jego kompanom z drużyny uda się znaleźć sposób na m.in. Mbappe, Dembele czy Griezmanna. Mundial w Katarze. "Biało-Czerwoni" gotowi na czarny scenariusz po meczu Francja - Polska Zawsze warto być jednak przygotowanym również i na te złe scenariusze. Jak informuje Tomasz Włodarczyk, dziennikarz serwisu Meczyki.pl, kadra jest przygotowana na ewentualną porażkę i ma już zamówiony na poniedziałek, na godz. 15.00 (miejscowego czasu) samolot, który ma zabrać naszych futbolistów z powrotem do kraju. Z wierzchu może wyglądać to jak brak wiary we własne możliwości, natomiast z pewnością nie ma co doszukiwać się tu wyrazu defetyzmu, a raczej standardowej procedury. No a termin wylotu zawsze można zmienić - i należy trzymać kciuki za to, by Polacy zrobili to jeszcze nie raz w najbliższym czasie... MŚ Katar 2022. Francja awansowała z pierwszego miejsca, ale bez kompletu punktów Nasi przeciwnicy, dowodzeni przez selekcjonera Didiera Deschampsa, dotychczas rywalizowali w mundialowej grupie D, w której zebrali łącznie sześć punktów. Najpierw pokonali kolejno Australię i Danię, by w ostatnim spotkaniu dość zaskakująco ulec Tunezji - warto jednak brać poprawkę na to, że "Les Bleus" na spotkanie z Afrykanami wyszli całkowicie rezerwowym składem, a awans mieli zagwarantowany już wcześniej. Triumf nie dał jednak tak naprawdę Tunezyjczykom nic - zamiast nich z drugiego miejsca w tabeli do dalszej rywalizacji przeszli Australijczycy, którzy w sobotę nie zdołali pokonać "starych znajomych" Polaków, czyli zespołu Argentyny. "Socceroos" ulegli rywalom m.in. po sporym błędzie Mathew Ryana, w którego szpileczkę postanowił wbić klubowy rywal z Kopenhagi, Kamil Grabara... Zobacz także: Czesław Michniewicz gra o głowę. Teraz go może uratować tylko cud?!