Przepychanki pod Stadionem Khalifa - Proszę pokazać bilet. Nie ma pan? To proszę opuścić to miejsc - policjant nie patyczkował się z młodym Marokańczykiem, który czekał na okazję pod Khalifa International Stadium. Policjant próbował użyć siły, by wyprosić jegomościa, ale ten się nie dał. Wywiązała się szarpanina. Organizatorzy mundialu w Katarze mecze z Marokiem określają jako spotkania podwyższonego ryzyka. Kibice "Lwów Atlasu" zasłużyli na to kilkoma awanturami, a to pod kasami Lusail Stadium przed półfinałem z Francją, a to próbą wejścia z bramą na mecz ćwierćfinałowy z Portugalią. Policja w pełnej gotowości. Kilka bramek bezpieczeństwa Tym razem policja była gotowa na wszystko. Robiła kilka bramek selekcyjnych. Kilkadziesiąt metrów po wyjściu z metra kibice mieli sprawdzane bilety. Ci bez wejściówek nie dostawali się bezpośrednio pod bramy stadionów. Ustawiono dodatkowe węże z barierek, by zminimalizować ryzyko, że ludzie będą się tratowali. Dla odstraszenia ewentualnych zadymiarzy wyeksponowano kilka oddziałów opancerzonych funkcjonariuszy z wyszkolonymi psami. Jeden z czworonogów próbował rzucić się na Azjatkę, z którą przechodziliśmy do wejścia. Na szczęście miał kaganiec i był na smyczy. Ryzyko szturmowania bramy siłą zostało ograniczone do minimum. Oczywiście to wydłużało kolejki przed kasami, ale bezpieczeństwo ma swoją cenę, którą warto ponieść Z góry sytuację monitorowano przy użyciu dronu. - Na czarnym rynku bilety chodzą po 500 dolarów, ale jak się dobrze pochodzi, to można kupić je nawet po 300 - powiedział nam polski fan piłki nożnej Piotr Słonka, którego spotkaliśmy pod Khalifa International Stadium. Z Khalifa International Stadium Michał Białoński, Interia