Prowadzący działalność analityczną Instytut Nowej Europy przygotował ekspercki raport na temat mundialu w Katarze, rozpatrując go od wielu stron, pokazując zależności na wielu polach. Zaledwie kilka z szerokiej palety zagadnień przedstawia Michał Banasiak, współautor publikacji "Katar. Geopolityka i mistrzostwa świata". Soft-power i spryt Kataru Soft power ("miękka siła") to zjawisko, które uzmysłowiono sobie trzy dekady temu. Chodzi o zdolność krajów do zdobywania wpływów dzięki atrakcyjności własnej kultury czy też polityki. Twórca pojęcia, amerykański politolog Joseph Nye, określił soft power jako "subtelne sprawianie, by inni chcieli tego samego wskutek niewymuszonego wyboru". Nie ulega wątpliwości, że katarska odmiana soft power ma moc przede wszystkim dzięki pieniądzom. To one sprawiły, że ten mały kraj organizuje mistrzostwa świata w piłce nożnej. Działania Kataru "to idealny przykład na to, czym jest dyplomacja sportowa": instrumentalne wykorzystanie sportu i wszystkich aspektów wokół (m.in. infrastruktury, kibiców, sponsorów) przez polityków na rzecz indywidualnych bądź państwowych interesów" - piszą autorzy raportu i trudno nie przyznać im racji. - Oczywiście Katar w wielu krajach postrzegany jest w negatywnym świetle, choćby przez nieprzestrzeganie praw pracowniczych, ale warto sobie uzmysłowić, że tak nie uważa cały świat. Z dużym uznaniem wśród krajów arabskich spotkała się choćby zdecydowana polityka Kataru w sprawie sprzedaży alkoholu podczas imprezy. Państwo udowodniło w ten sposób, że może przeciwstawić się "dyktatowi Zachodu", że dba o wartości ważne dla islamu - mówi Banasiak. Dopiero po naciskach katarscy organizatorzy zgodzili na dystrybucję napojów alkoholowych, ale jedynie w wybranych strefach dostępnych dla posiadaczy biletów na stadionach. Poza nimi na trybunach będzie można zakupić jedynie piwo bezalkoholowe. Trunki wyskokowe nie będą w ogóle dostępne publicznie na ulicach miasta, jedynym wyjątkiem będzie specjalna strefa kibica na 40 tys. osób w stolicy kraju Dausze. Co nas może zdziwić podczas tego mundialu Wydaje się z daleka, że te mistrzostwa mogą być perfekcyjne pod względem organizacyjnym - Katarczycy nie skąpią przecież pieniędzy, jednak takie założenie może okazać się... iluzją. CZYTAJ TAKŻE: Mundial w Katarze? Netflix odsłania kulisy Dlaczego? - Możemy mieć do czynienia z organizacyjną klapą - uważa Michał Banasiak. - Wszystko dlatego, że Katarczycy, choć w przeszłości organizowali już duże imprezy sportowe - w ostatnich latach choćby mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, pływaniu, piłce ręcznej, boksie, kolarstwie - to jednak żadna z nich nie dorównuje rozmachowi piłkarskiego mundialu. Niby wszędzie będzie blisko, kibice będą mogli zobaczyć wiele spotkań [sam znam jednego, który planuje zobaczyć ich na własne oczy czterdzieści, przyp. aut.]. - Sami zauważali niedoróbki organizacyjne. Do mundialu będą chcieli poprawić i przetestować jak najwięcej aspektów, ale nie mają pewności, że wszystko pójdzie jak należy - mówi. Osiem stadionów położonych jest w promieniu 60 km. - Kibice na małym terenie będą przemieszczać się jednocześnie w wiele stron. Jedni na stadion, inni ze stadionu, jeszcze inni na obiad, a inni do hotelu. Paradoksalnie, organizacja wszystkiego na tak małym terenie może okazać się wielkim utrudnieniem, a nie plusem - zauważa Banasiak. Dlaczego start mundialu został przeniesiony o jeden dzień Pierwotnie mistrzostwa miały rozpocząć się 21 listopada od spotkania Holandia - Senegal. Ostatecznie zdecydowano, że to Katar powinien otwierać mundial, stąd padła propozycja przyspieszenia otwarcia imprezy o jeden dzień. Gospodarze turnieju zmierzą się na otwarcie z Ekwadorem 20 listopada. - To będzie idealny pretekst dla gospodarzy, żeby pokazać się całemu światu, bo cały świat będzie wtedy patrzył tylko na Katar. Jeden mecz w ciągu dnia, nie konkurujący z innymi, o to chodziło - uważa Michał Banasiak. Autor raportu zakłada, że ceremonia otwarcia będzie miała za zadanie olśnić, powalić rozmachem podobnym do tego, na jaki pozwolili sobie Chińczycy, otwierając igrzyska w Pekinie. Obejrzało ją wtedy prawie dwa miliardy ludzi, prawie 1/3 światowej populacji. - Katarczycy na pewno wymyślą coś spektakularnego. Może będzie to flota dronów? Zobaczymy - uśmiecha się. Zauważa jednocześnie, że mundial kończy się 18 grudnia. Nieprzypadkowo: wówczas ma miejsce święto państwowe, narodowy dzień niepodległości. To też będzie okazja, żeby się pokazać Czy ten mundial będzie bezpieczny Sytuacja w regionie od lat jest złożona. Na Bliskim Wschodzie działa wiele organizacji terrorystycznych, sytuacja w wielu państwach jest niestabilna. Nasz ekspert uważa jednak, że pod tym względem wszystko będzie dopracowane. - Z trzech powodów - przekonuje Banasiak. - Po pierwsze: Katar podpisał wiele umów międzynarodowych w kwestii bezpieczeństwa, stał się głównym partnerem NATO w regionie - mówi. NATO udziela wsparcia polegającego m.in. na szeregu szkoleń dotyczących zagrożenia w różnych aspektach. Pomoc zadeklarowały Stany Zjednoczone. - Turcy mają przysłać trzy tysiące żołnierzy, a także okręt wojenny do Zatoki Perskiej - mówi Banasiak. Po drugie: normalizacja stosunków z Arabią Saudyjską, jedynym lądowym sąsiadem Kataru. W 2017 Arabia Saudyjska zamknęła granicę lądową. Oficjalnym powodem zerwania stosunków było oskarżenie Kataru o podsycanie konfliktów na Bliskim Wschodzie, ale prawdziwą przyczyną była niezależna polityka zagraniczna Kataru, który usiłował współpracować gospodarczo z Iranem. - W zeszłym roku Arabia Saudyjska na powrót otwarła granice z Katarem - przypomina Banasiak. CZYTAJ TAKŻE: Piotr Żyła bojkotuje mundial w Katarze. "Przykro mi bardzo" Po trzecie: gwarancje bezpieczeństwa. Choć głośno się o tym nie mówi, każda z reprezentacji musiała takie otrzymać, bo żadna nie zgłasza zastrzeżeń, wsparcie dyplomatyczne musiało zaistnieć. Takie gwarancje dużo znaczą. W marcu bojownicy Huti wystrzelili z Jemenu rakietę w Arabię Saudyjską. Eksplozja miała miejsce zaledwie 12 kilometrów od toru w Dżuddzie, gdzie trwał trening kierowców Formuły 1. Rakieta nie zakłóciła treningu, który został dokończony. Nikt z uczestników wyścigu nie zrezygnował ze startu. Czy Katar ma szansę na medal w tym mundialu Katarczycy chcą nie tylko organizować wielkie imprezy, ale również je wygrywać. Mają jednak ograniczone możliwości - ze względu na populację (niespełna 3 mln obywateli) oraz brak tradycji i małe zainteresowanie uprawianiem sportu przez mieszkańców. Próbują więc ściągać wybitnych sportowców skądinąd. - Podobne manewry Katarczycy próbowali w piłce nożnej, ale ich zamiary ukróciła FIFA. W 2004 roku chcieli wydać paszporty i następnie powołać do reprezentacji trzech Brazylijczyków - Ailtona z Werderu Brema oraz Leandro i Dede z Borussii Dortmund. FIFA zareagowała, zaostrzając regulacje w tym względzie. Osobiście nie przewiduję ich wielkiego sukcesu w tych mistrzostwach. Jeśli wyjdą z grupy, powinni być zadowoleni - uważa Michał Banasiak.