W ostatnim sparingu ze Szwecją 1:2 Meksyk cierpiał, pokazał jedynie fizyczną grę bez pomysłu, pozostawiając uczucie niepewności przed starciem z Polską. "Record" pisze, że zamiast rozwiać wątpliwości, zostały one wzmocnione do poziomów, które przechodzą wszelkie oczekiwania. "Dobra gra w środkowej strefie nie przekłada się nawet na remis. Kiedy Polacy pokonali podobnych do nas Chilijczyków my przegrywany z podobną do nich Szwecją". Meksykanie nie potrafili korzystać z przewagi, kontrolować meczu. Wydawało się, że po wejściu takich asów z europejskich klubów jak Raul Jimenez (wreszcie po 77 dniach zagrał 45 minut) i Andres Guardado (zagrał 178 mecz w reprezentacji i został rekordzistą Meksyku) pojawi się lepsza kontrola, ale było jeszcze gorzej. Czy "Tata" przez te kilka dni w Katarze znajdzie sposób na podniesienie drużyny, skoro nie podniósł jej przez sześć miesięcy? - pytali retorycznie optymistyczni przecież zwykle latynosi. "Myślę, że format taktyczny w meczu z Polską się nie zmieni" - powiedział Martino i pozwolił tylko na trzy pytania dziennikarzy. Odpowiedział na nie lakonicznie, po czym wyszedł. Jego relacje z opinią publiczną tak naprawdę nie istnieją już od dawna. Słynny Argentyńczyk (prowadził Argentynę, Paragwaj czy Barcelonę) sam przyznawał, że czuje się zaszczuty. Media natomiast twierdzą, że trener miota się i stracił kontakt z rzeczywistością. Kilkadziesiąt dni przed najważniejszą imprezą za jego kadencji związek wyrzucił zaufanego dyrektora technicznego, byłego reprezentanta Gerardo Torrado. A największe autorytety, z byłymi selekcjonerami na czele, otwarcie domagały się jego dymisji. Władze federacji jednak wytrzymały ciśnienie. Nestor de la Torre, były dyrektor reprezentacji stwierdził na początku października, że czystą naiwnością jest wiara w sukces oparta na dobrej pracy taktycznej sprzed kilkunastu miesięcy (początki Martino w Meksyku były bardzo obiecujące) i dodał, że na zmianę kilkadziesiąt dni przed mundialem jest już za późno. "Zwolniłbym trenera miesiąc temu, teraz większym problemem jest forma zawodników. Trzeba zmienić zespół nie zmieniając trenera. Trener musi zacząć podejmować decyzje, a nie zbliżać się do mundialu metodą bezwładności. Ta drużyna nie działa. Współczuję "Tacie". On ma już dość, to krzesło jest trudne, fani są wobec niego agresywni" - wyliczał. Były selekcjoner Miguel Herrera zwracał uwagę na powołania. Jego zdaniem w związku z tym, że Martino nie jest Meksykaninem, ale najemnikiem, myśli o kadrze tylko w kontekście kolejnych 30 dni, a nie szerszym. Dlatego pominął przyszłościowych graczy takich jak Diego Lainez, Santiago Gimenez czy Carlos Acevedo. Nie podoba mu się też, że podobnie jak przed laty naturalizował dla Paragwaju Lucasa Barriosa, teraz na barwy meksykańskie "przeflancował" innego swojego rodaka Rogelio Funesa Mori. Jednym z nielicznych, który brał "Tatę" w obronę był słynny Jorge Campos. Były bramkarz reprezentacji zwracał uwagę na większy problem: "A skąd on ma brać zawodników, jak w najlepszych meksykańskich klubach występuje po ośmiu obcokrajowców? - uderzał w dobrze znane nam tony. Co nie działa najbardziej w reprezentacji Meksyku? Atak. Fakt, że najlepsi ofensywni gracze wciąż byli kontuzjowani. Losy największej gwiazdy Raula Jimeneza z Wolverhampton, który nie grał od sierpnia, ważyły się do ubiegłego tygodnia. W końcu znalazł się wśród nominowanych i nawet zagrał w drugiej połowie ze Szwecją. Ale, co zrozumiałe, słabo. Inny as Jesus "Tecatito" Corona z Sevilli wypadł na dobre. W zamyśle oni wraz z Hirvingiem "Chuckym" Lozano z Napoli mieli tworzyć wymarzony tercet z przodu i gnębić rywali (choć faktem jest, że dotąd rzadko udawało zobaczyć w boju tę trójkę). Efekt jest taki, że formację ofensywną stworzą zawodnicy z ligi meksykańskiej, którzy właśnie byli tak krytykowani za brak skuteczności w poprzednich meczach. Meksyk szykując się na mistrzostwa przegrywał z Urugwajem 0:3, remisował z Ekwadorem 0:0, Jamajką 1:1, uległ Paragwajowi 0:1 (w krajowym składzie), zwyciężył Peru 1:0 i beznadziejny Irak 4:0, przegrał z Kolumbią 2:3 i Szwecją 1:2. Zdobycie więcej niż jednego gola z przyzwoitymi rywalami graniczyło z cudem. Pozostaje też ciągły deficyt, który mają Meksykanie przy stałych fragmentach gry. Wielu rywali wykorzystuje przewagę wzrostu i umiejętność gry w powietrzy przy rzutach wolnych i rożnych. Prawie zawsze Meksyk traci gole w ten sposób. W ostatnim meczu ze Szwecją właśnie dlatego przegrał. Wśród dziesiątek zarzutów pod adresem Martino znalazł się także powód do drwin z kwestii nowinek technicznych zaserwowanych piłkarzom podczas zgrupowania z Gironie w Hiszpanii. Otóż każdy zawodników miał w materacu zainstalowane urządzenie, które kontrolowało ich jakość snu oraz czas, w którym rzeczywiście wypoczywali. W odczytywanych danych były informacje czy gracze w łóżku korzystają z telefonów komórkowych oraz czy przypadkiem... materac nie był zajmowany przez postronne osoby, co bywało problemem kadry "El Tri" choćby przed poprzednim mundialem. "Trener, który ma problemy z komunikacją werbalną, jest na bakier z mediami społecznościowymi, używa kosmicznych technologii, aby podsłuchiwać swoich wybrańców - złośliwie skwitował felietonista portalu telewizji "TUDN". Meksykanie opuszczali hotel na zgrupowaniu w Gironie przy akompaniamencie Mariachi w rytm słynnego "Son de la Negra". Kilku zawodników założyło sombrera, kilku zanuciło: "Dlatego żyję w smutku, kiedy przynosisz mi czerń"...