Pieniądze przeznaczane przez FIFA dla klubów za występy ich piłkarzy na mistrzostwach świata to nic innego jak odszkodowanie. To także efekt kompromisu między FIFA a klubami, dzięki czemu za zwolnienie swych graczy na turnieje te zyskują spore sumy. I nie protestują. W wypadku mundialu w Katarze to ponad 200 milionów dolarów, które jest rozdzielane między kluby na zasadzie przelicznika za każdy dzień spędzony na mistrzostwach (wychodzi po ok. 10 tys. dolarów), co można też przełożyć na poszczególne fazy turnieju. I tak za występy zawodnika w fazie grupowej należą się 194 tys. dolarów, za dojście do 1/8 finału - 236 tys. dolarów, za ćwierćfinał - 300 tys., za półfinał - 345 tys. i wreszcie za finał - niespełna 400 tys. W wypadku polskich klubów beneficjentami systemu są Legia Warszawa, Lech Poznań i Pogoń Szczecin. Legia zarobi najwięcej, bo przeszło 3 mln złotych. Lech Poznań dostanie połowę z tego, a Pogoń Szczecin - ponad pół miliona złotych. Kto grał na mundialu z polskiej ekstraklasy W mistrzostwach świata w Katarze brało udział zaledwie czterech graczy Ekstraklasy, z czego trzech - w polskiej reprezentacji. Byli to Michał Skóraś z Lecha Poznań, Artur Jędrzejczyk z Legii Warszawa i Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin. Do tego doszedł Filip Mladenović z kadry Serbii. Nie koniec jednak na tym, bowiem FIFA wprowadziła uregulowania, które pozwalają zarobić klubom nie tylko za zawodników, którzy grają w ich barwach w trakcie mundialu, ale i tych, co odeszli w ciągu ostatnich dwóch lat - co pozwala uniknąć sporów o to, czyim graczem jest piłkarz na przełomie miesięcy. W wypadku Legii Warszawa są to: Josip Juranović (w czasie mistrzostw Celtic Glasgoiw) i Mateusz Wieteska (w czasie mundialu Clermont), a w przypadku Lecha Poznań to Jakub Kamiński (VfL Wolfsburg) czy Robert Gumny (FC Augsburg).