Mamy wszak do czynienia z dylematem natury moralnej, który dzieli nie tylko Polskę, ale nawet pojedyncze serca i umysły jej mieszkańców. Awans kontra styl. Sukces kontra jałowość polskiej gry. Romantyczne uniesienie po awansie kontra turpizm futbolu, jaki prezentujemy. Nie tylko wczoraj, nie tylko dzisiaj, ale przez całe lata - więcej, przez całe dekady będziemy roztrząsali ten dzień, te mecze i ten awans na gruncie zderzenia wartości. Tego, co ważniejsze i co determinuje postawy - radość z osiągniętego celu czy świadomość jego okoliczności. Zachwyt nad dokonaniem, na które nie stać było dwa pokolenia graczy czy niesmak związany z tym, że na polską grę nie da się patrzeć. Na obronę Częstochowy z księdzem Kordeckim w bramce, na te liczone kartki i litościwą Argentynę, która w końcówce meczu z Polską przypomniała sobie, że Meksyk ją wkurzył. To nie są proste sprawy. Potrafię sobie wyobrazić ludzi, którzy jednocześnie cieszą się i są zniesmaczeni. Sam przecież jestem jednym z nich. Mundial 2022. Trudno machnąć ręką na awans po 36 latach Na awans czekałem od mundialu Mexico’86, zatem przez 36 lat - większość swojego życia, zatem nie potrafię tak łatwo machnąć na niego ręką i powiedzieć: "nie no, w takim stylu to żaden awans i dzięki pomocy regulaminu, Argentyny, Arabii Saudyjskiej to też nie awans". To nie byłoby w porządku wobec tych wszystkich lat spędzonych na marzeniu o tym, że kiedyś się uda, a obłędna triada "meczu otwarcia, o wszystko i o honor" zostanie w końcu przerwana. Że Polska wyrwie się z kieratu bezustannych porażek, przez które jej występy na mundialach stopniowo traciły smak. Zarazem nie potrafię też powiedzieć "mniejsza o styl", bo dalej idące stwierdzenie, że za kilka lat nikt o tym stylu pamiętać nie będzie mógłby wygłosić tylko dureń, <a href="https://sport.interia.pl/mundial-2022/news-mecze-z-argentyna-to-kamienie-milowe-w-polsce-mecz-o-trzecia,nId,6443738">nieświadomy tego, że mecze z Argentyną z 1974 czy 1978 roku</a> albo pamiętną wspaniałą porażkę 0-4 z <a class="db-object" title="Brazylia" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-brazylia,spti,9070" data-id="9070" data-type="t">Brazylią</a> z 1986 roku rozpamiętujemy do dzisiaj. Mecze tego formatu nigdy się nie kończą. Będą trwały zawsze i przez dziesięciolecia, a piłkarze oraz <a class="db-object" title="Czesław Michniewicz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-czeslaw-michniewicz,sppi,1058" data-id="1058" data-type="p">Czesław Michniewicz</a> zapewne są tego świadomi. Nie ma w futbolu nic głupszego niż twierdzić, że o stylu się zapomina i krótko po meczu nikt już go nie pamięta. Potworna ignorancja. Całą ta historia z meczami Polski z <a class="db-object" title="Argentyna" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-argentyna,spti,9756" data-id="9756" data-type="t">Argentyną</a> i <a class="db-object" title="Meksyk" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-meksyk,spti,8477" data-id="8477" data-type="t">Meksyku</a> z <a class="db-object" title="Arabia Saudyjska" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-arabia-saudyjska,spti,8295" data-id="8295" data-type="t">Arabią Saudyjską</a> pokazuje, że futbol jest bardziej złożony niż proste zdania na Twitterze czy w komentarzach pod tekstem. Nie da się go opędzić jednym stwierdzeniem, więcej - jednym stanem emocjonalnym. To mieszanina zdarzeń, rozterek, myśli. Polska na mundialu 2022 to temat na szkolną lekcję Historia Polski na mundialu w Katarze wymyka się prasowym tekstom i zaczyna żyć własnym życiem. Godna jest rozprawek, szkolnych lekcji, literackich odniesień i metafor. W 90 minut skumulowała bowiem więcej niż niekiedy potrafimy sobie wyobrazić przez miesiące. Zarazem to historia, który zostawi nas na zawsze rozdartych i podzielonych, wśród których ja zawsze będą ze zdumieniem patrzył na ludzi gotowych w tak niejednoznacznej moralnie sytuacji sformułować w kilka sekund tak jednoznaczne sądy. Tak jakby za tym meczem nie szły nierozstrzygalna refleksja i nierozwiązywalny dylemat.