Jeszcze zanim na zgrupowanie przyjechali piłkarze Czesław Michniewicz zorganizował spotkanie całego sztabu z profesorem Chmurą, by zoptymalizować plan przygotowań do mundialu. Polacy przylecieli do Dohy na pięć dni przed meczem z Meksykiem. Czy organizmom nie zabraknie tych dwóch, o których mówił prof. Chmura? Okazuje się, że Polska planowała nawet sparing w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, by przyzwyczaić się do wysiłku w takim klimacie. - Rozważaliśmy różne scenariusze. Ostatni mecz z Chile chcieliśmy zagrać na PGE Narodowym, wówczas byłby zupełnie inny skład. Gra w Katarze nie wchodziła w rachubę, bo FIFA na to nie pozwalała, rozważaliśmy grę w Emiratach, ale ostatecznie postawiliśmy na występ w Polsce - tłumaczył selekcjoner. - Czy wystarczy nam czasu na adaptację, to trudno powiedzieć, wiele drużyn przyleciało w podobnej porze, co my. Wiemy że musimy się zaadaptować do temperatury i wilgotności. Nie traktujemy tego jako problem, musimy sobie z tym po prostu poradzić - dodał. Lewandowski: To pomogło przed mundialem Robert Lewandowski ma w nogach sporo minut w barwach Barcelony na trzech frontach, więc w jego wypadku adaptacja będzie również kluczowa. - Do mundialu przystępujemy bez przerwy, bez żadnego wypoczynku. Graliśmy na okrągło w klubie, poza odpoczynkiem, jaki miałem w jednym meczu Ligi Mistrzów i tym nieplanowanym w lidze, gdy wypadłem z gry po 30 minutach. Te chwile wytchnienia pomogły. Z tyłu głowy rodziły się myśli o mundialu - podkreślał Robert Lewandowski. Starcie z Meksykiem już 22 listopada. Z Dohy Michał Białoński, Interia