Jakub Żelepień, Interia: Katarczycy żyją twoim zdaniem w bańce informacyjnej? Uważają swój mundial za najlepszy i nie widzą tego, co Zachód o nich mówi? Nikodem Wolański, siatkarz Al Wakrah: Myślę, że mają świadomość tego, że źle się o nich pisze i mówi na zewnątrz. Odpowiadając na to pytanie, odniosę się do ludzi, z którymi mam na co dzień styczność, bo siłą rzeczy nie czytam gazet i nie oglądam telewizji, skoro nie potrafię mówić po arabsku. Widzę jednak, że Katarczycy żyją turniejem i myślę, że to impreza, którą będą wspominać przez całe życie. A czy uważają swój mundial za najlepszy? Ogólnie w tutejszej kulturze panuje przekonanie o tym, że wszystko wie się najlepiej, naród jest dumny. Katarczycy rozumieją piłkę nożną? - Myślę, że rozumieją. Byłem w zeszłym sezonie na dwóch meczach ligowych i muszę powiedzieć, że dzięki kilku zawodnikom z Europy poziom piłkarski się podnosi. Nie znam się szczególnie mocno na futbolu, ale skoro do Kataru trafiali tacy trenerzy, jak Laurent Blanc czy Xavi Hernandez, to musi to o czymś świadczyć. Tutejszym włodarzom zależy na tym, aby się rozwijać, choć niedzielny mecz pokazał, że reprezentacji sporo jeszcze brakuje do oczekiwanego poziomu. Ekwador nie jest może topową drużyną, ale ma na tyle dużo doświadczenia turniejowego, że pokazał Katarowi miejsce w szeregu. Jak ci się w ogóle żyje w Katarze? - Jest specyficznie, trzeba się do tego przyzwyczaić. Mówiąc o Katarze, nie da się uciec od temperatur tu panujących. Kiedy jest ciepło, nie chce się jeść, a to - jak wiadomo - przeszkadza w trenowaniu. Teraz nie jest źle, bo mamy zimę, więc panuje pogoda zbliżona do letniej w Polsce. Kiedy przychodzą cieplejsze miesiące, robi się znacznie gorzej. Coś za coś - nie ma typowej jesiennej szarówki, cały rok można chodzić w klapkach i po treningu odpoczywać na plaży. Jako siatkarz masz to szczęście, że grasz w hali, a nie odkrytym, nasłonecznionym stadionie. - Tak, ale sporo stadionów też jest klimatyzowanych. Kiedy byłem na jednym z meczów jako kibic, to wręcz zmarzłem. Nie byłem przygotowany na to, że obiekt będzie aż tak wychłodzony. Nie wiem jednak, jak to wygląda z perspektywy płyty boiska. Wybierasz się na dzisiejszy mecz z Meksykiem albo któreś z kolejnych spotkań Polaków? - Idę na wszystkie trzy mecze grupowe Polaków, udało mi się zdobyć bilet również na jeden z ćwierćfinałów. Kiedy tylko przedłużyłem kontrakt w Katarze, od razu aplikowałem o wejściówki. Cieszę się, że je dostałem, bo później zdałem sobie sprawę, że to będzie mój pierwszy mecz piłkarskiej reprezentacji obejrzany na żywo. Do tej pory jeździłem tylko na siatkarzy lub szczypiornistów. Śmieję się, że musiałem przeprowadzić się aż do Kataru, żeby to się stało. W Katarze wszystko jest podporządkowane mundialowi. Liga siatkarska - podobnie jak wszystkie inne - została przesunięta, aby nie pokrywać się z mistrzostwami. - To prawda, cały kraj żyje tym mundialem. Nawet dzieci specjalnie zaczęły rok szkolny wcześniej, aby teraz mieć miesiąc wolnego i móc cieszyć się turniejem. Kto jest twoim faworytem do złota mundialu? - Będę kibicował Belgii, ale czuję, że najdalej zajdzie Argentyna. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia