Drużyna z Afryki nie przestraszyła się wyżej notowanego przeciwnika. Grała uważnie w defensywie i długo utrzymywała korzystny dla siebie, bezbramkowy remis. W 65. minucie straciła jednak bramkę po rzucie karnym, co całkowicie odmieniło przebieg starcia. Mecz stał się bardzo otwarty, a mimo ambitnej postawy i dwóch strzelonych goli Ghana ostatecznie uległa 2:3. Trener Ghany dosadnie. "To był prezent" Jeszcze w trakcie meczu sieć rozgrzały komentarze, dotyczące podyktowania "jedenastki" przez sędziego. Dla wielu była to decyzja niezrozumiała, a jeden z dziennikarzy wprost pisał o "czystym złodziejstwie". Jak się okazuje, nie mógł się z nią pogodzić również trener ekipy z Czarnego Lądu, Otto Addo. - Sędzia podyktował rzut karny, którego być nie powinno. Dlaczego? Bo to był Ronaldo? - grzmiał. - Kiedy ktoś strzeli gola, gratuluję. Ale to był prezent. Prezent od sędziego - dodawał. Co ciekawe, po końcowym gwizdku Addo chciał porozmawiać z arbitrem, ale FIFA nie dała mu takiej możliwości. - Próbowałem to zrobić, pytałem, czy mogę to zrobić w spokojny sposób. Odpowiedziano mi, że sędzia jest teraz na spotkaniu i to niemożliwe - opowiadał. Ghana w następnej kolejce zmierzy się z Koreą Południową. "Czarne Gwiazdy" wobec porażki są "na musiku" - nie mogą sobie pozwolić na kolejną stratę punktów, gdyż będzie się to w praktyce wiązać z pożegnaniem z turniejem. Azjaci w swoim premierowym występie bezbramkowo zremisowali z Urugwajem. Są więc w odrobinę lepszej sytuacji. Specjalistyczny serwis "Opta" jest wobec szans afrykańskiej ekipy na awans mocno sceptyczny - obecnie daje jej na to niecałe 22% szans. Najbardziej prawdopodobny "na papierze" jest scenariusz, w którym Ghana zamyka tabelę grupy.