No cóż, jak mawia Kamil Grosicki, "nadszedł dzień dzisiejszy". A więc dzień meczu reprezentacji Polski z Argentyną, którego stawką jest awans do kolejnej rundy mistrzostw świata! Wczoraj byłem w polskiej ambasadzie na małym przyjęciu i ludzie tam naprawdę wierzą w to, że wygramy. Chcieli się nawet zakładać, że zwyciężymy 3:0. Pojawił się też prezes Cezary Kulesza i członkowie zarządu PZPN. Wszyscy byli podekscytowani, chociaż prezes tonował nastroje. "To co, będzie dobrze?" - zapytałem, a on odparł tylko: "Sławciu, poczekajmy do meczu". Wierzą, że będzie dobrze, ale dzisiejszy mecz zweryfikuje wszystko. Pojedynek gigantów Jakbyśmy nie spojrzeli na mecz Polski z Argentyną, na końcu i tak sprowadzimy go do pojedynku Roberta Lewandowskiego z Leo Messim. W świadomości Roberta na pewno to będzie, niecodziennie zdarza się takie spotkanie (ostatni raz z Argentyną graliśmy ponad dziesięć lat temu i mierzyliśmy się wtedy z ich składem C). Nawet w Lidze Mistrzów nie zdarza się wiele takich starć. Więc niby oczy kibiców będą skupione na Polsce i Argentynie, ale w rzeczywistości będą patrzeć na indywidualności, które mogą zdecydować o wyniki. Michniewicz nie zrobi rewolucji Skład naszej reprezentacji moim zdaniem pozostanie bez zmian. Nie ma co szukać na siłę korekt. Skoro coś funkcjonowało dobrze w meczu z Arabią Saudyjską, to po co to zmieniać? Na przykład Arkadiusz Milik nie stwarzał może wielu sytuacji, nie kreował okazji dla Lewandowskiego, ale bardzo mocno popracował w defensywie i zabezpieczył lewą stronę. Tak samo jak Przemek Frankowski, który zrobił swoją robotę. Nie ma także mowy o zmienianiu Wojtka Szczęsnego, Kamila Glika, Kuby Kiwiora czy Bartosza Bereszyńskiego. Jak zagrać, aby awansować? Nie ma jednak co grać na 0:0, bo widzieliśmy co się działo w meczu Szwajcarii z Brazylią. Szwajcarzy byli bardzo aktywni, wychodzili do pressingu, a na końcu i tak wygrała jakość Brazylii i nie zdobyli punktów. Tak samo było w spotkaniu Iranu z Amerykanami, które Jankesi wygrali. Teraz trwa kluczowy moment mundialu, osiem drużyn poleciało już do domu, więc musimy skupić się na osiągnięciu celu. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że nie damy rady utrzymać inicjatywy w tym spotkaniu, nie damy rady utrzymywać piłki. Musimy grać stabilną defensywą - nie za niską - i czekać na kontrataki. Ja wierzę, że to się uda. Jeśli będziemy mieć trzy-cztery kontry, to może Robert coś wykorzysta i będzie awans. I tu uwaga, małe ogłoszenie. Jeżeli dziś awansujemy do kolejnej rundy mistrzostw świata, to jutro na oczach widzów Interii Sport... golę głowę na Michała Pazdana, czyli na łyso. Nie wiem czy będzie mi do twarzy, ale na tą okazję zacisnę zęby i zapewniam: będzie się działo! Z Dohy Sławomir Peszko