Przez lata byliśmy częstowani opowieściami o tym, że błędy sędziów są częścią futbolu i faktycznie na każdej wielkiej imprezie dochodziło do wielkich skandali. Od kilku lat z powodzeniem funkcjonuje VAR, przez co mundiale są jakieś niepełne, bo co to za turniej bez skandalicznych decyzji arbitrów? A tak serio - błędów panów z gwizdkiem było już tyle, że prawdziwi kibice mają ich serdecznie dość. Zapraszamy na przegląd najważniejszych gaf arbitrów w historii piłkarskich mistrzostw świata - jest z czego wybierać. 1966 - Anglia - RFN 4-2 To bez wątpienia największy sędziowski skandal w historii mistrzostw świata. Największy - bo i stawka była najwyższa. W finale mistrzostw świata 30 lipca 1966 r. w świątyni futbolu na Wembley piłkarze z angielskiej ojczyzny futbolu grali z RFN. Po 90 minutach był remis 2-2 - zresztą Niemcy wyrównali w swoim stylu - w ostatniej minucie gry. W 11. minucie dogrywki Alan Ball zagrał piłkę w pole karne, dopadł do niej napastnik Geoff Hurst i strzelił z całej siły w kierunku bramki. Piłka uderzyła w poprzeczkę, odbiła się od ziemi i wyszła w pole. Ręce zawodników angielskich poszły w górę, szwajcarski sędzia Gottfired Dienst pobiegł w kierunku liniowego, którym tego dnia był Tofik Bachramow z Azerbejdżanu, który wówczas był częścią Związku Radzieckiego. Chwila dyskusji (po angielsku?) i arbiter pokazał na środek boiska! Mecz oglądało przed ekranami 400 milionów telewidzów i nikt nie był przekonany, czy piłka całym obwodem, zgodnie z przepisami przekroczyła linię. W 120. minucie Hurst dobił Niemców, swoim trzecim, a czwartym dla Anglii golem i dumni synowie Albionu po raz pierwszy (i do dziś ostatni) wznieśli w górę Puchar Świata. Przez wiele lat po tym meczu niemieccy gracze przysięgali, że piłka odbiła się od linii, o czym świadczyć miała kreda, która poszła w górę, po tym jak odbiła się od niej piłka. Roger Hunt, inny z graczy angielskich stał blisko i przysięgał, że widział, iż futbolówka przekroczyła linię bramkową, dlatego zaczął się cieszyć, zamiast dobijać strzał do siatki. Bachramow jest najsłynniejszym Azerem związanym z futbolem. Jego imię nosi stadion narodowy w Baku. Słynny sędzia we wspomnieniach napisał, że w pierwszym momencie wydawało mu się, że piłka odbiła się od siatki bramkowej, nie od poprzeczki. Innym razem mówił, że był przekonany, że bramka była legalna. Dziennikarz Robert Becker z kickera oskarżał sędziego liniowego o zemstę na jego drużynie, jako że w półfinale ZSRR pokonał RFN. Wiele lat po meczu, naukowcy z uniwersytetu w Oksfordzie przeprowadzili badania - ich wynik był jasny - nie mogło być mowy, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową po strzale Hursta. Zabrakło jej co najmniej 6 centymetrów. Chociaż tak naprawdę, nikt tego nie wie na pewno. 2010 - Niemcy - Anglia 4-1 Rywale ci sami, ale sytuacja zupełnie odmienna, nie tylko ze względu na wynik. 44 lata wcześniej został uznany "gol-widmo", bramka której (chyba?) nie było. A w 2010 r. w Bloemfontein w RPA sędzia nie uznał gola, który ewidentnie był. W 1/8 finału mistrzostw świata Niemcy byli lepsi od początku i po pół godzinie gry prowadzili już 2-0 po bramkach urodzonych w Polsce, Miroslava Klose i Lukasa Podolskiego. Kontaktową bramkę zdobył Matthew Upson, a minutę później po strzale Franka Lamparda z dystansu piłka odbiła się od poprzeczki, a potem co najmniej o pół metra przekroczyła linię bramkową. Ręce w górę uniósł selekcjoner Anglii, Fabio Capello, który stał kilkadziesiąt metrów dalej. Po kilkunastu sekundach - konsternacja. Urugwajski sędzia Jorge Larrionda nie uznał gola, bo jego zdaniem, piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Powtórki telewizyjne nie pozostawiły złudzeń - futbolówka odbiła się wyraźnie za linią, pomyłka sędziego to nawet pół metra. "Nawet Stevie Wonder widział, że piłka była w bramce", "To największa pomyłka od czasu gola ręką Diego Maradony" - komentowali na gorąco dziennikarze na mundialu, choć nie brakowało takich, którzy mówili, że sprawiedliwości stało się zadość za "gola-widmo" na Wembley 44 lata wcześniej. W drugiej połowie Niemcy dobili rywala i po dwóch bramkach Thomasa Mullera odnieśli wygraną 4-1. Dziś to nasi zachodni sąsiedzi porównują sytuację z RPA do pomyłki w meczu Japonia - Hiszpania (2-1), który wyeliminował Republikę Federalną z turnieju. Mistrzostwa świata 2010 r. obfitowały w pomyłki sędziowskie już na etapie eliminacji - pamiętamy bramkę, który Thierry Henry zdobył ręką dla Francji w barażu z Irlandią. 1986 - Argentyna - Anglia 2-1 Mundial w 1986 r. należał do Argentyny i jej kapitana Diego Maradony. To właściwie on sam w pojedynkę pokonał w ćwierćfinale odwiecznego wroga - Anglię - wciąż żywa była pamięć o sromotnej przegranej wojnie o Falklandy/Malwiny. Maradona strzelił dwa gole - pierwszego po umyślnym zagraniu ręką, gdy dzięki wysuniętej w górę kończynie przeskoczył wyższego o kilkanaście centymetrów bramkarza Anglii Petera Shiltona. Drugą za kilka minut, gdy przedryblował pół angielskiej drużyny i skierował piłkę do pustej bramki. Sędziujący mecz Tunezyjczyk, Ali Bin Nasser po latach wspominał na łamach BBC: - Na początku zawahałem się. Spojrzałem na asystenta Bogdana Doczewa, który wracał na środek boiska tak jakby gol był zdobyty zgodnie z przepisami. Nie zasygnalizował zagrania ręką. Przedmeczowe instrukcje FIFA były jasne: jeśli kolega jest ustawiony w dogodniejszej pozycji, powinienem uszanować jego opinię. Postąpiłem zgodnie z wytycznymi FIFA. Doczew, który zmarł w 2017 r. w wieku 80 lat dodawał: - Maradona zrujnował mi życie. To genialny piłkarz, ale mały człowiek. Po latach Bin Nasser spotkał się z Maradoną: - Powiedziałem mu, że to nie Argentyna wywalczyła mistrzostwa świata, tylko Maradona. Diego odpowiedział: "gdyby nie ty, nie byłbym w stanie strzelić gola stulecia" - były sędzia dostał wtedy koszulkę prezencie od Maradony Gdyby Maradona przyznał się do nieczystego zagrania, byłby nie tylko wspaniałym piłkarzem, ale i wzorem do naśladowania pod każdym względem. Podczas jednego z wywiadów argumentował, że gol strzelony "ręką Boga" to zasługa getta, w którym wyrósł. Oszustwo i kradzież są w porządku, bo tylko tak można przeżyć. A tak naprawdę, to gol strzelony ręką Peterowi Shiltonowi, to w ogóle nie było oszustwo. "Każdy, kogo znam, postąpiłby tak samo". Londyńscy bukmacherzy wykazali się niezwykłym gestem - wypłacając wygrane zarówno za wynik 2-1 jak i 1-1. 1982 - Francja - RFN 3-3 Półfinał mistrzostw świata. Grają odwieczni rywale: Francja z Niemcami. Jesteśmy w Andaluzji, w parnej Sewilli, jest już po godzinie 22, ale temperatura wciąż przekracza 30 stopni. Sześć minut po rozpoczęciu drugiej połowy przy stanie 1-1 Patrick Battiston, 25-letni obrońca z Saint-Etienne, zastąpił kontuzjowanego Bernarda Genghiniego. W 57. minucie Maxime Bossis z beztrosko opuszczonymi getrami odbiera piłkę Wolfgangowi Dremmlerowi na linii połowy boiska i podaje do Platiniego. Ten kątem oka widzi wychodzącego na pozycję Battistona i wypuszcza go w idealną uliczkę rodem z przeboju Łazuki. Battiston ma świeżość w kroku, dopiero co wszedł na plac gry, sprintuje z całej siły, dopada do piłki z lewej strony, bramkarz Harald "Toni" Schumacher z prawej. Wydaje się, że celem Niemca nie jest piłka, a rywal. Piłkarze zderzają się, Schumacher uderza biodrem w głowę pochylonego w biegu rywala. Francuz bez czucia pada na murawę, leży bezwładnie w polu karnym. Piłka opuszcza boisko, przelatując minimalnie obok słupka. Na stadionie jest ponad 60 tysięcy widzów, ale zapadła przeraźliwa cisza....Milczy też gwizdek holenderskiego sędziego Charlesa Corvera. - Podanie Platiniego było takiej jakości, że zaskoczyło wszystkich, niemiecką obronę i sędziego również. Arbiter nie miał prawa dogonić akcji i zobaczyć co naprawdę się stało - pisał David Lacey, korespondent londyńskiego "Guardiana" w latach 70. i 80. XX stulecia. Zamieszanie. Zawodnicy "Trójkolorowych“, razem z nim kapitan Niemców, Manfred Kaltz wołają o pomoc. Z jakiegoś powodu sewilska policja nie pozwoliła przedstawicielom "Czerwonego Krzyża" być na przy liniach boiska. Battiston, nieprzytomny, czeka na nosze 4 minuty, uboższy o 3 zęby, z 3 złamanymi żebrami na koncie i maską tlenową na twarzy. Platini trzyma kontuzjowanego kolegę za rękę i szepcze, że będzie dobrze. Po latach powie, że myślał, że Battiston nie żyje. Powinien być rzut karny i czerwona kartka dla bramkarza. Nic takiego nie nastąpiło. Schumacher pozostawał z dala od wydarzeń, tak jakby nie miał z nimi nic wspólnego. Żonglował piłką w strefie pięciu metrów. Niemcy wznowili grę od bramki. Sędzia był niewidomy? Po 90 minutach jest 1-1. W dogrywce "Koguty" obejmują prowadzenie 3-1, Niemcy wyrównują na 3-3. Paul Breitner mówi, że już wtedy wie, że wygrają. Tak się dzieje. W serii rzutów karnych "Trójkolorowi" są bez szans, to RFN zagra w finale. To nie koniec meczu. Toni Schumacher przez lata jest uważany we Francji za gorszego od Hitlera. Otrzymał osobistą ochronę. Kanclerz Schmidt i prezydent Francji Mitterrand wydali wspólny komunikat, na rzecz ogólnego uspokojenia nastrojów. 2002 - Korea Południowa Jeśli ktoś pamiętał turniej bokserski podczas igrzysk olimpijskich w Seulu w 1988 r. mógł się spodziewać tego co stanie się podczas piłkarskich mistrzostw świata, która w 2002 r. po raz pierwszy zostały zorganizowane w Azji i to od razu przez dwa kraje - Japonię i Koreę Południową. Aby wyjść z grupy z USA, Portugalią i Polską, koreańscy gospodarze nie potrzebowali pomocy arbitrów. Dopiero w 1/8 finału zaczął się cyrk. Włosi grali z Koreą Południową, ale nie tylko - mieli przeciw sobie również ekwadorskiego sędziego, Byrona Moreno, które bezwstydnie sprzyjał gospodarzom. Faule Azjatów przez cały mecz uchodziły płazem: Choi Jin-cheul "saniami" wjechał w Gianlucę Zambrottę, a Kim Tae-young poczęstował "zimnym łokciem" Alessandro del Piero - na te przewinienie arbiter pozostał ślepy, widział tylko włoskie. Włoska gwiazda i lider drużyny, Francesco Totti został ukarany drugą żółtą kartką za symulację faulu w polu karnym. Powtórki wykazały, że w istocie był faulowany. Gol Damiano Tommasiego został niesłusznie odwołany, z powodu rzekomego spalonego. Obowiązywała wówczas zasada "złotego gola", w 117. minucie do siatki trafił Ahn Jung-hwan i zakończył zawody. W rewanżu włoski klub z Perugii anulował jego kontrakt. To nie koniec. W ćwierćfinale Korea Płd. wyeliminowała Hiszpanię po serii rzutów karnych. Dokonała tego wspólnie z egipskim sędzią, którym był Gamal Al-Gandhour. Arbiter nie uznał dwóch legalnych goli dla Hiszpanii, jednego z powodu "ofsajdu", drugiego ponieważ uznał, że piłka opuściła boisko. Hiszpański pomocnik, Ivan Helguera krzyczał o "kradzieży w biały dzień", a przed fizyczną konfrontacją z arbitrem powtrzymała go tylko myśl, że to by zakończyło jego karierę. Na szczęście w półfinale sędziowska farsa się zakończyła, po bramce Michaela Ballacka Niemcy okazali się lepsi, a Korea Płd. ostatecznie zajęła 4. miejsce. 23 września 2011 r. Byron Moreno został skazany na 2,5 roku więzienia. Zarzuty to udział w przemycie heroiny. 1934 - Włochy Przed wojną futbol i w ogóle sport nie był tak romantyczny jak dziś może się wydawać. Już drugie w historii mistrzostwa świata zostały wykorzystane do celów propagandowych przez faszystowskie Włochy i ich wodza "Il Duce" - Benito Mussoliniego, który nie znał się na piłce, ale nie było możliwości, żeby Italia nie wygrała tego turnieju, a gospodarze zadbali o wsparcie arbitrów. W ćwierćfinale gospodarze napotkali Hiszpanię, z legendarnym Ricardo Zamorą w bramce. W relacji z tego meczu częściej wymienia się pojedynki bokserskie niż zmagania futbolowe. Po dogrywce padł remis 1-1 i była potrzebna powtórka. Hiszpanie byli zmuszeni wystawić dziewięciu (!) nowych piłkarzy, a Włosi czterech. W 11. minucie, po rzucie rożnym dla Włoch, Giuseppe Meazza wyraźnie oparł się rękoma o bramkarza Hiszpanii Joana Noguesa (Zamora był wśród kontuzjowanych), zanim skierował piłkę do bramki. Wyraźny faul, gol nie powinien być uznany, ale szwajcarski sędzia Rene Mercet nie widział nic niewłaściwego. Nawet włoscy piłkarze byli zaskoczeni tą decyzją. Zdziesiątkowani Hiszpanie również byli zszokowani tą decyzją. Nawet niemieckie gazety piłkarskie, które z racji sojuszu politycznego dobrze życzyły Włochom były zakłopotane. Niemiecki magazyn "Fussball" napisał dzień po meczu: "Mercet stracił odwagę. Przy bramce stracił czujność, tak jak wcześniej przeoczył faul Eraldo Monzeglio na Crisancie Boschu, a przecież stał bezpośrednio obok niego. Arbiter pozostawał zależny od włoskiej publiczności". W 37. minucie sędzia Mercet ponownie nie pozostawia wątpliwości, że nie jest w tym meczu neutralny. Monzeglio atakuje Campanala we włoskim polu karnym. Tuż po faulu obaj zawodnicy stanęli twarzą w twarz wściekle, po czym Monzeglio złapał rywala za podbródek, odpychając jego głowę do tyłu, tuż przed oczami Merceta. Wyraźny atak włoskiego obrońcy! Ale nie dla sędziego, który pozwolił kontynuować grę bez podejmowania żadnych działań! Kilka sekund później kolejna fatalna decyzja sędziego. Dwóch włoskich obrońców popycha hiszpańskiego gracza w polu karnym. Ale o dziwo, Mercet daje Włochom rzut wolny! W 62. minucie sędzia Mercet wieńczy swój występ: Campanal strzela z odbicia obok Giampiero Combiego do włoskiej bramki, ale sędzia nie uznaje bramki z powodu "spalonego". Nawet prasa szwajcarska ostro krytykuje swojego sędziego po meczu. "Basler Nationalzeitung" pisze: "Mercet faworyzował Włochów w najbardziej haniebny sposób". Ale to wciąż nie wszystko. Tuż przed końcem piłka ponownie mija Combiego i ląduje w bramce Włochów... Co robi Mercet? Nie uznaje bramki! Czemu? Ponieważ Hiszpan został sfaulowany na kilka sekund przed zdobyciem gola. Najwyraźniej Mercet "zapomniał", że w takich przypadkach gra jest kontynuowana, jeśli drużyna faulowanego zawodnika nadal jest w posiadaniu piłki, zwłaszcza jeśli uda jej się strzelić gola! Maciej Słomiński, INTERIA