Temat premii dla piłkarzy wywołała Wirtualna Polska informując, że premier Mateusz Morawiecki miał obiecać piłkarzom reprezentacji pulę minimum 30 mln złotych do podziału, jeśli naszej kadrze uda się wyjść z grupy na mundialu. Te doniesienia wywołały ogromne poruszenie - nie tylko w środowisku piłkarskim. W końcu we wtorek premier Mateusz Morawiecki przedstawił jasną deklarację, pisząc w mediach społecznościowych, że "nie będzie rządowych środków na premie dla piłkarzy". Poinformował jednak przy tym, że rząd chce przeznaczyć dodatkowe środki na "szkolenie młodzieży, budowę infrastruktury, ale także rozwój i wsparcie talentów". Ale sprawa wciąż nie umilkła, a kolejne osobistości ze świata piłki zabierają w niej głos. Jedną z nich jest Marek Koźmiński - były piłkarz reprezentacji Polski, który piastował także funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Odniósł się on w rozmowie z "Super Expressem" do wysokości premii, o której wcześniej była mowa oraz milczenia kapitana naszej kadry narodowej - Roberta Lewandowskiego. Marek Koźmiński o aferze z premiami dla piłkarzy reprezentacji Polski. Apel do Roberta Lewandowskiego - Kwota jest absurdalna i bym powiedział nawet nienależna. Przesadzona, ale ktoś ją ofiarował. Proszę mi wytłumaczyć winę tych ludzi. Jeden, drugi, czy trzeci młody piłkarz, który nawet nie wie o co w tym wszystkim chodzi. Brakuje mi głosu kapitana. Kapitana, który powiedziałby jak to było, wytłumaczył sprawę. A my jesteśmy w jednym wielkim bałaganie, który rośnie z minuty na minutę - przyznał Marek Koźmiński. - Mam dość tych Facebooków, Instagramów. Chcę zobaczyć kapitana reprezentacji, nawet pod palmą z wakacji, który zabiera głos w tej sprawie. Jako kibic polskiej reprezentacji. Wszyscy by temu przyklasnęli, bo wszyscy na to czekają - dodał, apelując do Roberta Lewandowskiego. Słowa o "wakacjach pod palmami" nie wzięły się znikąd, bowiem napastnik FC Barcelona przebywa obecnie na urlopie ze swoją żoną - Anną Lewandowską.