"Operacja mundial. Futbol, korupcja, polityka. 1930-2026" to książka napisana przed dwójkę wytrawnych polskich dziennikarzy sportowych. Krzysztof Kawa był m.in. na trzech mistrzostwach świata i pięciu igrzyskach olimpijskich. Z kolei Remigiusz Półtorak - na trzech mistrzostwach świata i trzech mistrzostwach Europy. Widzieli wiele, więc wiedzą, co piszą, a nie piszą, co wiedzą. "Pan Blatter potrzebuje mnie bardziej niż umierający syn" Autorzy podkreślają, że rola dyplomacji powinna kończyć się na kwestiach organizacyjnych, a politycy powinni mieć zakaz wstępu na boisko i do szatni. To oczywiście jednak tylko utopia. Futbol jako dziedzina ogniskująca zainteresowanie całego świata jest zbyt smakowitym kąskiem by zostawić go samemu sobie. I o tym właśnie jest ta książka. CZYTAJ TAKŻE: Oto co nas może zdziwić podczas tego mundialu. Ale że właśnie to?! Punktem wyjścia narracji jest opowiastka, która idealnie oddaje rozmiar tego, przed czym chcielibyśmy się bronić. W 1998 roku Sepp Blatter wyruszał w objazdówkę po Afryce, by do własnych racji przed wyborami na prezydenta FIFA przekonywać miejscowe federacje. Razem z nim miał tam wybrać się człowiek Blattera, szejk Mohamed bin Hammam, członek komitetu wykonawczego FIFA. W przeddzień odebrał telefon od żony. "Twój syn miał poważny wypadek. Jest w śpiączce, nie wiadomo czy przeżyje". Hammam wiedział, co robić: poleciał... z Blatterem do Afryki. Przeprosił żonę, stwierdzając, że syn potrzebuje błogosławieństwa bożego i opieki lekarzy, a jego konkretnej pomocy potrzebuje jednak pan Blatter... Obietnica, która zmieniła wszystko Autorzy z oddaniem opisują ten bezwzględny świata jako plątaninę ambicji, bezwzględności i interesowności. Politycy, którzy w dzieciństwie marzyli o karierze piłkarskiej, mają tę przewagę, że zdążyli się zorientować jak ogromne możliwości daje futbol. Nie ma tu miejsca na lojalność. Hammam liczył, że zajmie stanowisko po Blatterze, słyszał tego rodzaju sugestie, ten jednak ustępować nie zamierzał. W efekcie Katarczycy zaczęli pompować wielkie pieniądze w rozwój futbolu w Afryce poza FIFA. Blatter poczuł się zagrożony i wtedy doszło do nieoczekiwanego zbliżenia stanowisk. Wystarczył obiad u króla Hamada, który rządzi Katarem od 1995 roku. Mundial 1934. Szef FIFA w faszystowskim geście przed Mussolinim Romantykom futbolu - w tym mnie - z przykrością czyta się tę książkę. Historia mistrzostw świata jest niestety pełna brudu, zarówno przy ustalaniu gospodarzy, jak i potem we wpływie różnych czynników na wyniki. Zawsze istotną rolę pełnią osobiste ambicje. Tak było już od mistrzostw świata w Urugwaju w 1930 roku. W powszechnej kibicowskiej świadomości tkwi rola Francuza Julesa Rimeta jako ojca mistrzostw świata. A kto pamięta o innym Francuzie Henrim Delaunayu, którego rola jest co najmniej taka sama? Czy Rimet nie umniejszał jego roli? Drugie mistrzostwa świata odbyły się w 1934 roku w faszystowskich Włoszech. To czasy, kiedy FIFA jest jeszcze tak słaba, że wyzwaniem jest przetrwanie. Rimet chciał, żeby idea mistrzostw przetrwała za wszelką cenę, dlatego godził się na wszystko. Podczas otwarcia podniósł nawet rękę w faszystowskim geście. Miał to sobie potem za złe, ale co z tego? CZYTAJ TAKŻE: Netflix odsłania kulisy katarskiego mundialu Właściwie każde kolejne mistrzostwa przynoszą jakieś wątpliwości. Sprawa Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej w 1966, albo sprawa Chile w 1974... W 1978 argentyńska junta pragnęła zwycięstwa, pragnęła pokazać światu też bardziej ludzką twarz, kojarzyła się bowiem z rządami terroru. Przewrót, w wyniku którego objęła władzę, nastąpił dokładnie tego dnia, gdy Argentyna grała towarzyski mecz z Polską w Chorzowie. Ramówka telewizyjna została przewrócona do góry nogami, ale transmisja z meczu pozostała nietknięta. Podczas mistrzostw doszło do sytuacji, po której Brazylijczycy do dziś czują się oszukani. Argentyna, żeby dostać się do finału ich kosztem, musiała wygrać z Peru co najmniej czterema bramkami. Wygrała 6-0. Kontrowersje wokół tego meczu nie minęły do dziś, autorzy ze szczegółami opisują tę historię, jej tło i następstwa. Piłka nożna to dziś pole do ubijania wielkich interesów za wielkie pieniądze. Tak czy inaczej - warto przeczytać.