Przed rozpoczęciem mistrzostw świata wszyscy skazywali Arabię Saudyjską na pożarcie. Drużyna prowadzona przez charyzmatycznego szkoleniowca Herve Renarda miała być dostarczycielem punktów i szybko pożegnać się z turniejem rozgrywanym w Katarze. Tymczasem już w pierwszym meczu Saudyjczycy sprawili wielką sensację, pokonując 2:1 kandydatów do wywalczenia tytułu Argentyńczyków. I zaprezentowali się w tym spotkaniu z bardzo dobrej strony, pokazując spore umiejętności i jeszcze większą determinację. Niestety to dla części z nich słodko-gorzki dzień, bo dwóch reprezentantów tego kraju zakończyło już udział w mundialu w Katarze. Fatalnie zakończyło się dla Yassera Al-Shahraniego zderzenie z bramkarzem Mohammedem Al-Owaisem. Obrońca nadział się na kolano swojego kolegi z drużyny, który rozpędzony interweniował w polu karnym i padł na murawę, na moment tracąc przytomność. Czytaj także: Eksperci zachwyceni Arabią Saudyjską Od samego początku wyglądało to bardzo niebezpiecznie, ale na szczęście piłkarz odzyskał przytomność. Musiał jednak zostać zniesiony z murawy. Po wykonaniu prześwietlenia stwierdzono, że piłkarz ma złamaną szczękę, lewą kość twarzy i uszkodzony ząb. Oraz, że wymaga szybkiej interwencji chirurgicznej z powodu wewnętrznego krwawienia. Jak podała gazeta "Al-Bayan", saudyjski następca tronu, książę Muhammad bin Salman nakazał przetransportowanie zawodnika jego prywatnym samolotem do niemieckiej kliniki, gdzie zostanie poddany leczeniu. To niestety nie koniec złych wieści dla Saudyjczyków. Z powodu kontuzji niemożliwe są dalsze występy na mundialu w Katarze jednego z liderów tej drużyny Salmana Al-Faraja. To wszystko z pewnością musi niepokoić Renarda, szczególnie że mecz z Polską, który odbędzie się już 26 listopada, może zdecydować o tym, czy jego drużyna wyjdzie z grupy, co byłoby ogromnym sukcesem.