Bramka dla "Trójkolorowych" padła w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Nowozelandzki arbiter Matthew Conger po chwili anulował gola, wcześniej analizując sytuację na video. Sędzia w niewłaściwym momencie użył VAR Według Francuzów, ale i wielu ekspertów, sędzia nie miał prawa skorzystać z VAR w tym konkretnym momencie. Conger nakazał najpierw wznowienie gry, a dopiero wtedy podbiegł do telewizora, aby obejrzeć sporną sytuację. Precyzuje to odpowiedni zapis protokołu stosowania VAR. "Jeżeli gra została przerwana i wznowiona, sędzia nie może zdecydować się na wideoweryfikację, z wyjątkiem przypadków błędnej identyfikacji (sankcji nałożonych na niewłaściwą osobę) lub przy potencjalnym wykluczeniu za gwałtowne, agresywne zachowanie, plucie, gryzienie lub nadzwyczajne obraźliwe, obelżywe i/lub ordynarne działanie(a)." Weryfikacja wyniku nic by nie zmieniła Według tego samego protokołu poszkodowana decyzją sędziego federacja ma 24 godziny od zakończenia spotkania na złożenie odwołania. Francuzi wykorzystali taką możliwość i po dokładnej analizie i konsultacjach federacja zdecydowała się na oficjalny protest. Informacja obiegła francuskie media już po meczach polskiej grupy i zastąpiła na czołówkach wiadomość o tym, że reprezentacja "Trójkolorowych" zmierzy się w 1/8 finału z Polską. Ewentualna weryfikacja wyniku spotkania Francja - Tunezja na remis nie zmieniłaby nic w sytuacji w grupie B. Francja tak czy inaczej zajmowałaby nadal pierwsze miejsce, tyle że w przypadku remisu z punktem przewagi nad Australią. Olgierd Kwiatkowski