Warszawa żegnała nas zimnym listopadowym popołudniem, mokrymi od deszczu szarymi ulicami i pytaniem, czy to już pora, by wyjąć z szafy zimową kurtkę. Wychodząc z domu ten ostatni raz przed wylotem aż trudno było uwierzyć, że za chwilę znajdziemy się w innym klimacie, innej przestrzeni, dosłownie - w całkiem innym świecie. Nowym wspaniałym świecie, jaki fanom futbolu zafundował Gianni Infantino - by nieco gorzko odnieść się do tytułu nieśmiertelnej powieści Aldousa Huxleya. Zabójczy upał, zabójcza klimatyzacja Kiedy w środowy wieczór opuszczaliśmy samolot po lądowaniu w Dosze od razu uderzyła nas fala ciepłego, wilgotnego powietrza. Gorącego, ale jakże innego od tego, znanego z upałów w Polsce - przywodzącego na myśl powietrze z mokrej sauny. W reakcji na falę ciepła, tuż przed wejściem do podstawionego pod samolot autobusu, zdjęliśmy bluzy i kurtki. I natychmiast tego pożałowaliśmy. Klimatyzacja w busie ustawiona była tak, jakby ktoś niechcący przekręcił gałkę sterującą na najmniejszą wartość, a później ją urwał. Ale szybko przekonaliśmy się, że tak po prostu w Katarze jest. Idziesz po mieście - marzysz o basenie wypełnionym lodem. Wchodzisz do sklepu - masz ochotę natychmiast ubrać kurtkę. Skoki temperatur są naprawdę gigantyczne. W takim klimacie naprawdę nietrudno, by się "zaprawić". Problem mogą mieć zwłaszcza przyjezdni, którzy już wcześniej miewali kłopoty z zatokami, bądź mają skłonności do przeziębień. Organizm cały czas musi przystosowywać się do gwałtownej zmiany temperatur. I to właśnie te różnice temperatur będą kolejnym wyzwaniem nie tylko dla przyjezdnych dziennikarzy i kibiców - ale przede wszystkim dla piłkarzy przyjeżdżających do Dohy. Oni także bez ustanku będą przemieszczać się między klimatyzowanymi hotelami, klimatyzowanymi autobusami, klimatyzowanymi szatniami, a rozgrzanym do czerwoności, wilgotnym katarskim upałem. Ba, zabójczą klimatyzację posiada nawet większość stadionów, o czym przed wylotem do Kataru wspominał selekcjoner Czesław Michniewicz. Twierdził, że ustawione przy liniach bocznych "dmuchawy" są tak mocne, że grający w bocznych strefach zawodnicy odczuwają inną temperaturę, niż zawodnicy w kole środkowym. A rezerwowym zalecał ubieranie kurtek na ławkach dla zmienników. Czytaj także Czesław Michniewicz o problemach z obiektami na mundial Nowy wspaniały świat futbolu Sama Doha wygląda niemal surrealistycznie. Zbudowana na pustyni imperialistyczna stolica Kataru, zamieniła się w jedną wielką reklamę nadchodzących mistrzostw świata. Podświetlone na przeróżne kolory stadiony nad którymi unoszą się łuny świateł, migające neony, reklamujące World Cup, gigantyczne plakaty, zajmujące całe ściany wieżowców... Wszystko wygląda na zaplanowane w najmniejszych szczegółach. Nawet nazwy przystanków w metrze święcą się neonami w szacie graficznej dedykowanej mundialowi. Wszystko wypisane czcionką przygotowaną specjalnie na mistrzostwa. Na lotnisku główne centrum przylotów zamieniło się w przestrzeń poświęconą gadżetom związanym z piłką nożną. Poza przeróżnymi dekoracjami wszędzie mijaliśmy sklepy z koszulkami każdej reprezentacji, biorącej udział w mistrzostwach. A nawet wielu słynnych klubów piłkarskich. Wszystko to otacza sieć autostrad, których znaczna część także została przygotowana pod mistrzostwa świata. Wysoka jakość dróg biegnących wzdłuż Zatoki Arabskiej, z widokiem na morze i rozświetlone wieżowce nosi znamiona luksusu. I takie zapewne miało właśnie sprawiać wrażenie. Wszystko o mundialu w Katarze Cisza. Przed burzą? Jednocześnie Doha nocą, na niespełna cztery doby przed rozpoczęciem mundialu, jest zaskakująco pusta. W Europie, czy krajach Ameryki Północnej lub Południowej, tłumy kibiców już teraz zajmowałyby ulice, bawiąc się, śpiewając i delektując atmosferą piłkarskiego święta. A tak naprawdę - samemu tworząc tę atmosferę. To właśnie ta niepokojąca cisza sprawia, że w mundialowy krajobraz wkrada się fałszywa nuta. Bo choć światowy futbol od dawna kojarzy się z luksusem, to jednak jego korzenie sięgają dokładnie przeciwnej strony. Piłka nożna narodziła się w biedzie. Futbol od zawsze był sportem mas, klasy robotniczej, dla której był rozrywką, ale też szansą na lepsze życie i oderwanie się od codziennych trosk i problemów. W Dosze futbolowy luksus jest aż nazbyt sterylny - zimny i oddalony. Pozbawiony radości płynącej z esencji futbolu. Przynajmniej na razie. Doha tuż przed zbliżającym się mundialem jest cicha, uśpiona i wciąż czekająca na przyjazd fanów. Bo ci przecież do stolicy Kataru licznie przybędą, prawda? Prawda...? Z Dohy Wojciech Górski, Interia