To było wyjątkowo trudne spotkanie dla kibiców reprezentacji Polski, bo nasza kadra nie była w stanie przeciwstawić się naporowi Argentyńczyków, którzy konsekwentnie dążyli do zwycięstwa, wiedząc, że tylko ono zapewni im awans bez spoglądania na wynik równoległego meczu. Polacy cierpieli zarówno na boisku, jak i na trybunach czy przed telewizorami, a kiedy w obu meczach widniał rezultat 2:0, odpowiednio dla Argentyny i Meksyku, to zaczęło się nerwowe spoglądanie na oba wyniki, z obawą o kolejne gole, które pozbawiłyby nas wejścia do najlepszej szesnastki globu. Ostatecznie wyprzedziliśmy rywali nie klasyfikacą fair play, tylko różnicą bramek. Niemieckie media komentują awans reprezentacji Polski Mecz Polski z Argentyną zakończył się kilka minut wcześniej niż Meksyku z Arabią Saudyjską, a piłkarze niemal od razu po końcowym gwizdku równiez zebrali się, by śledzić wydarzenia z drugiego stadionu. - Ostatnia faza meczu równoległego pomiędzy Meksykiem a Arabią Saudyjską. Jest 2:0 dla Meksyku. Kolejne trafienie i Amerykanie z Ameryki Środkowej przechodzą dalej. A Lewandowski odpada. Nie trzeba długo czekać, by ten mecz odbył się także na stadionie Polaków. Na telefony spoglądało wielu bardzo spiętych fanów na trybunach. I na koniec także na boisku. W kręgu zawodniów reprezentacji Polski - opisują to dziennikarze "Bilda". Polacy, mimo wyraźnej porażki, nie ukrywali radości z pierwszego po 36 latach awansu do fazy pucharowej mistrzostw świata. - Potem nastąpił ratunek: zamiast nacierających Meksykanów saudyjski napastnik Al Dawsari strzelił na sam koniec na 1:2. Trochę później jest po wszystkim. A Polska gra dalej. Lewandowski i spółka świętują koniec meczu, który oglądali w transmisji na żywo, jak zwycięstwo - kontynuują niemieccy dziennikarze. Rozpromieniony był Robert Lewandowski, który w rozmowie pomeczowej z niemieckimi mediami przyznał, że taką sytuację przeżywał pierwszy raz. - To było niezwykle ekscytujące. Myślę, że po raz pierwszy w życiu mogę być szczęśliwy z powodu porażki. I sukcesu! - powiedział stacji ZDF.