Od kilkudziesięciu godzin wokół reprezentacji Polski trwa wielkie rozliczanie, a klimatu dotyczącego kadry nie poprawiają kolejne doniesienia medialne, odsłaniające ponure kulisy. O tym, że w reprezentacji Polski doszło do przesilenia, świadczył już fakt, gdy prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza kluczył w sprawie przyszłości selekcjonera Czesława Michniewicza. Sternik polskiej piłki miał wyraźny problem, by wskazać, jakie są w nim zapisy związane z ewentualną prolongatą umowy. Lewandowski bezkonkurencyjny. Wygrana, która nie daje żadnej radości Później wszystko poszło już lawinowo, a największym echem odbiła się sprawa sensacyjnie wysokich premii za awans z grupy, które reprezentacji Polski na spotkaniu przed wylotem do Kataru miał obiecać premier Mateusz Morawiecki. Sprawa wybiła niczym szambo, czemu trudno się dziwić, bo sumy w przedziale od 30 mln do nawet, jak ustaliły meczyki.pl, 50 milionów złotych za wyjście z grupy to "gruba" przesada. Awans z grupy był sukcesem, na który polska piłka czekała od blisko czterech dekad, ale "Biało-Czerwoni" zbierali cięgi od początku turnieju. Za sprawą selekcjonera Michniewicza obrali bowiem taktykę, która okazała się skuteczna, ale przyjemność z oglądania najlepszych piłkarzy w kraju była żadna. Najlepiej z trzech spotkań oglądało się to z Arabią Saudyjską, jednak jak się okazało, poza sensacyjnym zwycięstwem nad Argentyną, kadra Hervé Renarda nic więcej nie wskórała na mundialu. Zupełnie inaczej Polacy zagrali z Francuzami, mistrzami świata - taką kadrę, zwłaszcza jak w pierwszej połowie, chciałoby się zawsze oglądać! Nic dziwnego, że ultradefensywna gra rzutowała na indywidualne statystyki najlepszych polskich piłkarzy, na czele z jednym z najlepszych napastników świata, Robertem Lewandowskim. Doszło do tego, że "Lewy" przegonił nawet Lionela Messiego, który od lat regularnie pracuje na opinię piłkarza rzadko angażującego się w grę, gdy nie ma piłki przy nodze. Z wyliczeń, przedstawionych przez renomowany "The Athletic" wynika, że to właśnie napastnik reprezentacji Polski był niekwestionowanym liderem, przechodząc średnio najdłuższy dystans podczas meczów fazy grupowej MŚ. I tak średni dystans Lewandowskiego wyniósł 4832 m, czyli niespełna 5 kilometrów. Za plecami Polaka uplasował się rzeczony Messi (4786 m), a podium uzupełnił reprezentant Ghany Mohammed Salisu (4679 m). W zestawieniu, które na grafice uwzględnia dwudziestu piłkarzy, z polskiej kadry wysoko notowany jest jeszcze Kamil Glik. Środkowy obrońca kadra, któremu oberwało się, że gra w archaicznym stylu rodem z lat 90., średnio przeszedł dystans 4232 m. Zestawienie zamyka Szwajcar Ricardo Rodriguez (4089 m).