Choć to Belgia była faworytem spotkania z Marokańczykami, to patrząc na trybuny afrykańscy piłkarze mogli czuć się jak u siebie. Marokańscy fani niemal w całości zapełnili stadion Al Thumama, oddając jedynie nieliczne miejsca belgijskim kibicom. Za każdym razem, kiedy Belgia była przy piłce - stadion przeszywał ogłuszający gwizd. Trybuny odżywały zaś, gdy tylko z akcją wychodzili Marokańczycy. Tajemnicze zniknięcie marokańskiego bramkarza Zanim jeszcze mecz się rozpoczął doszło do tajemniczego zniknięcia marokańskiego... bramkarza. Choć awizowany do gry Bounou pojawił się jeszcze przy odśpiewaniu hymnu, to w meczu nie zagrał. Jego miejsce w ostatniej chwili zajął Munir. Według wstępnych informacji przyczyną niedyspozycji golkipera były środki przeciwbólowe, które zażył, by poradzić sobie z problemem z biodrem. Czytaj więcej - Zamieszanie w meczu Marokańczyków. Bramkarz odśpiewał hymn i zniknął Początek dla Belgii Pierwsze minuty należały jednak do faworyzowanych piłkarzy Roberto Martineza, który nietypowo dla siebie zdecydował się w tym meczu na formację z czterema obrońcami. Już w 5. minucie dobre prostopadłe podanie od Edena Hazarda otrzymał Michy Batshuayi, lecz przerwał pojedynek z bramkarzem. Po kwadransie "Czerwone Diabły" zamknęły rywali w okolicy ich pola karnego, seryjnie wykonując rzuty rożne. Przed przerwą mieli ich sześć, przy ani jednym przeciwnika. To jednak nie przełożyło się na wynik. Nieuznany gol Maroka Marokańczycy mądrze się bronili, a sami także potrafili skontrować. I to oni byli znacznie bliżej otworzenia wyniku przed przerwą. W 28. minucie po bardzo ładnej akcji Sofiane Boufala uderzał Selim Amallah, ale brakło mu precyzji. Parę minut później po ładnej kombinacyjnej szybkiej akcji z głębi pola w pole karne wbiegł Achraf Hakimi. Był w dobrej sytuacji, choć strzelał z ostrego kąta. I także chybił. Arbiter przedłużył pierwszą połowę zaledwie o minutę. To właśnie wtedy Marokańczycy znaleźli sposób, żeby wpakować piłkę do bramki. Z rzutu wolnego uderzył Hakim Ziyech i Thibaut Courtois nie zdołał odbić piłki! Gol nie mógł jednak zostać zaliczony. Bramkarzowi Belgów przeszkadzał będący na spalonym Romain Saiss. Maroko poszło za ciosem! Po zmianie stron to także Maroko jako pierwsze wykreowało sobie dobrą sytuację do zdobycia bramki. Aktywny Boufal świetnie na rogu pola karnego minął Thomasa Meuniera i poszukał strzału po długim słupku. Uderzył minimalnie niecelnie. Marokańczycy grali momentami naprawdę z dużym polotem i fantazją, nie mając żadnego strachu przed renomowanym rywalem. Roberto Martinez, widząc, co się święci, szybko zdecydował się na podwójną zmianę, wpuszczając na boisko Driesa Mertensa i Youriego Tielemansa w miejsce Edena Hazarda oraz Amadou Onany. To jednak zdało się na nic - w 73. minucie Maroko objęło prowadzenie! Bramka została zdobyta w bliźniaczej sytuacji do nieuznanego gola Ziyecha. Tym razem z jeszcze ostrzejszego kąta bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Abdelhamid Sabiri, Saiss zasłonił piłkę Courtoisowi i Belg nie zdążył z interwencją. Belgia rzuciła się do ataku, ale zamiast wyrównać, w doliczonym czasie gry nadziała się na kontrę. W polu karnym zatańczył Hakim Ziyech, a Zakaria Aboukhlal przymierzył idealnie w samo okno bramki! Ten wynik sprawił, że Maroko z 4 punktami objęło prowadzenie w grupie i w ostatnim meczu zagra z Kanadą. Belgia ma trzy punkty i w ostatniej kolejce zmierzy się z Chorwacją. Z Dohy Wojciech Górski, Interia