W odróżnieniu od meczu otwarcia Katar - Ekwador (0-2), na którym było cicho i z trybun wiało nudą, senegalskie werble, które kojarzą nam się z żałobnym otwarciem MŚ 2018 r., podnosiły energię tego widowiska. Tak jakby piłkarze obu ekip nie emitowali jej wystarczająco wiele. To była solidnej wielkości futbolowa elektrownia atomowa na Al Thumama Stadium. Senegal nie bał się przeciwstawić Holandii Gdy przypominaliśmy sobie bezradność "Biało-Czerwonych" we wrześniowym pojedynku z "Pomarańczowymi", zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego Senegal tak łatwo się nie daje ograć. Podopieczni Aliou Cisse mają siłę, fantazję, szybkość. Nie boją się grać jeden na jeden, walczą jak o życie, grają z pasją. Np. Krepin Diatta nie kalkulował, wywierał presję na van Dijku w początkowej fazie meczu i walczył tak, jakby do końcowego gwizdka brakowało pięciu minut, a Senegal przegrywał 0-2. To dawało odbiory piłki i sytuacje podbramkowe. O metr przestrzeloną główką Blind zameldował: "Nasz jest ten kawałek podłogi!". O jeden zwód za daleko zapędził się Frenkie De Jong. Kolega Roberta Lewandowskiego z Barcy, po kontrze i cudownym podaniu Dumfriesa do Berghuisa, już widział piłkę w siatce, gdy nadciągnęło mocne wsparcie dla Edouarda Mendy’ego. W drugiej połowie obie ekipy nabrały do siebie respektu, aczkolwiek "Pomarańczowi" nadal dominowali. Dyrygent senegalskiej defensywy Kalidou Koulibaly nie pozwalał, by świątynia Mendy'ego została naruszona. By to zmienić Louis van Gaal sięgnął po Memphisa Depaya, który niedawno wykaraskał się po kontuzji. Na klimatyzowanym aż do przesady stadionie marzł pewnie Andries Noppert. Bramkarz Holandii nie musiał dochodzić do dośrodkowań, ani bronić strzałów. Rozgrzał go dopiero w 66. min Pape Abou Cisse, który uderzył chytrze, z półobrotu, w krótki róg. Kolega Pawła Bochniewicza z Heerenveen wykazał się refleksem i odbił pierwszy celny strzał w całym meczu. Jeszcze mocniejszym "kropnięciem" refleks Holendra przetestował Idrissa Gueye. Noppert obronił również dlatego, że miał piłkę w zasięgu. Groźna kontuzja Kouyate. Zniesiony na noszach O ogromnym pechu mógł mówić Cheikhou Kouyate, który w zderzeniu na środku boiska doznał kontuzjo. Na noszach zakończył udział w tym spotkaniu po 72 min. Zastąpił go Pape Gueye. Senegalczycy domagali się rzutu karnego, po tym jak w pojedynku powietrznym Cheikh Dieng był lekko przytrzymywany przez Nathana Ake. Zarówno sędzia główny, jak i ten z VAR-u byli innego zdania. Zabójczy rewanż Holandii i gol Gakpo Rewanż Holendrów był zabójczy. Blind z Depayem "rozklepali" akcję, a de Jong podał prostopadle przed bramkę. Za plecy obrońców wyskoczył Cody Gakpo i główką do pustej bramki uprzedził próbującego ratować sytuację Mendy'ego. Sędzia doliczył aż osiem minut, uznając, że czas efektywnej gry był niski. Senegal próbował wyrównać, ale Jakobs strzelił panu Bogu w okno. W końcowych sekundach do strzałem do pustej bramki przypieczętował wprowadzony w końcówce Davy Klaassen, wykorzystując fakt, że Mendy odbił piłkę przed siebie. "Pomarańczowi" byli lepsi piłkarsko i lepiej wybiegani - pokonali 112 km, o jeden więcej od Afrykańczyków. Było to siódme w ogóle, a pierwsze podczas mundialu spotkanie rozegrane na stadionie Thumama. W ramach MŚ odbędzie się tu jeszcze kolejnych siedem gier. Grupa A MŚ w Katarze Senegal - Holandia 0-2 (0-0) Bramka: 0-1 Cody Gakpo (86. z podania de Jonga), 0-2 Davy Klaassen (90.+8). Z Al Thumama Stadium Michał Białoński, Interia