Jeszcze zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy, na stadionie wyczuwalne były ogromne emocje - znów za sprawą Irańczyków. W pierwszym meczu fazy grupowej, na znak protestu przeciwko wydarzeniom w swojej ojczyźnie, nie odśpiewali oni hymnu państwowego. Po tej odważnej decyzji padli ofiarą wielu gróźb ze strony decydentów z Teheranu i jak widać - złamali się. Przed rozpoczęciem spotkania z Walią, choć bardzo niemrawo, to jednak odśpiewali narodową pieśń. Irańscy kibice uronili łzy, będąc rozdartymi pomiędzy dumą z występu swojej reprezentacji na mundialu a smutkiem wynikającym z tragedii rozgrywającej się w kraju. Przygnębienie nie odbiło się jednak na sportowej postawie podopiecznych Carlosa Queiroza, którzy od samego początku odważnie ruszyli na rywali. Duża w tym zasługa także samego szkoleniowca, który postanowił odmienić taktykę. W meczu z Anglikami postawił na bardzo zachowawcze ustawienie. Największy gwiazdor drużyny, napastnik Mehdi Taremi, mógł poczuć się jak Robert Lewandowski w reprezentacji Polski - był osamotniony i pozbawiony wsparcia. Taka strategia nie dała oczekiwanych efektów - Persowie przegrali aż 2:6, a Anglicy robili z ich obrońcami, co tylko chcieli. W starciu z Walią doświadczony portugalski szkoleniowiec, jako się rzekło, zrewidował swój pomysł. Do Taremiego dostawił Sardara Azmouna, dzięki czemu Irańczycy poczuli się znacznie pewniej z przodu. Propozycję otwartej gry przyjęli także Walijczycy, a mecz mógł się podobać. Walia – Iran: Niesamowita końcówka spotkania! W 12. minucie bliski otwarcia wyniku był Kieffer Moore. Rosły napastnik został obsłużony dośrodkowaniem przez Connora Robertsa. Atakujący zdołał złożyć się do strzału, ale jego uderzenie instynktownie odbił Seyed Hossein Hosseini. Kilka minut później odgryźli się Irańczycy. Roberts, który chwilę wcześniej bliski był zanotowania asysty, popełnił fatalną pomyłkę w rozegraniu piłki. Irańczycy natychmiast to wykorzystali, a Ali Gholizadeh trafił do siatki po efektownej akcji. Sędzia dopatrzył się jednak spalonego i - słusznie - anulował bramkę. Do nieprawdopodobnej sytuacji doszło na początku drugiej połowy. W jednej akcji Irańczycy dwa razy trafili w słupek - najpierw Azmoun, a później Golizadeh - aż w końcu piłkę w ręce złapał Wayne Hennessey. Zespół z Bliskiego Wschodu konsekwentnie budował sobie w tym meczu przewagę. Problem jednak w tym, że wciąż nie potrafił sforsować defensywy Walijczyków. Od 86. minuty podopieczni Queiroza grali z przewagą jednego zawodnika. Czerwoną kartką ukarany został bowiem Hennessey. Doświadczony bramkarz pomylił się przy wyjściu daleko poza pole karne i sfaulował Taremiego. Jak się okazało - to był decydujący moment. Irańczycy przycisnęli bowiem rywala i w samej końcówce zdobyli dwie bramki. Najpierw w 98. minucie trafił Roozbeh Cheshmi, strzelając przy okazji pierwszego gola sprzed pola karnego podczas tego turnieju. W 101. minucie Garetha Bale’a i spółkę dobił natomiast Ramin Rezaeian, który wykończył błyskawiczny kontratak swojej drużyny. Jakub Żelepień, Interia