To był typowy sparing przed mistrzostwami świata, w którym nie wynik był najważniejszy - odnotujmy, że Chorwacja pokonała 1-0 Arabię Saudyjską. Były hymny i narodowe stroje, ale jednak gra miała charakter wybitnie szkoleniowy, ważne mecze zaczną się za tydzień. Ponadto tempo i przebieg towarzyskiego spotkania Arabii Saudyjskiej z Chorwacją dyktowała temperatura. Nie wiadomo, ile dokładnie było stopni, ale po cieknącym ciurkiem z czół zawodnikom, każe przypuszczać, że około 30. Nawet Saudyjczycy, przyzwyczajeni do takich warunkach musieli się skwapliwie nawadniać jeszcze w pierwszej połowie spotkania. I to mimo, że od miesiąca są skoszarowani na obozie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, czyli nieopodal areny sparingu z Chorwacją, który odbył się w saudyjskiej stolicy Rijadzie. Chorwaccy wicemistrzowie świata zaczęli solidnym składem, jednak na ławce pierwszą połowę przesiedzieli liderzy drugiej linii i ataku, dość już wiekowi: 37-letni Luka Modrić, 33-letni Ivan Perisić, 31-letni Andrej Kramarić i 28-letni Mateo Kovacić. Starsi panowie weszli do gry dopiero w drugiej połowie i oni rozstrzygnęli to spotkanie. W 82. minucie Modrić zewnętrzną częścią stopy w swoim stylu uruchomił Kramaricia, który wpadł w pole karne i nie dał szans zasłoniętemu bramkarzowi Arabii Saudyjskiej. Sprawiedliwości stało się zadość, bo Chorwaci trafili do siatki już 10 minut wcześniej. Po dokładnym dośrodkowaniu Lovro Majera z najbliższej odległości do siatki trafił Kramarić. Po analizie VAR okazało się, że wcześniejszej fazie akcji był spalony. Przebieg meczu był zgodny z przewidywaniami piłkarskiego obieżyświata, Łukasza Gikiewicza, który wyjaśniał w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego": "(...) w lidze arabskiej i katarskiej bardzo wielu obcokrajowców jest ściąganych do formacji ofensywnych, dlatego ich drużyna narodowa jest w tym elemencie słabsza. Ale już obrońcy są naprawdę solidni, właśnie dzięki temu, że grają na co dzień przeciw solidnym napastnikom". Przed meczem z Chorwacją, Arabia Saudyjska w 2022 r. przegrała tylko dwukrotnie - z Kolumbią i Wenezuelą, ale ani razu nie straciła więcej niż jedną bramkę. To było widać doskonale w towarzyskim meczu z Chorwacją. Saudyjczycy byli bardzo zdyscyplinowani w obronie, w ich poczynaniach widać rękę Herve Renarda, francuskiego trenera, w którego żyłach płynie domieszka polskiej krwi. Renard wygrywał Puchar Narodów Afryki oraz był na rosyjskim mundialu z kadrą Maroka. Arabscy działacze piłkarscy muszą być zadowoleni z jego pracy, bo w maju przedłużyli kontrakt z selekcjonerem o pięć lat - do 2027 r. W ofensywie było znacznie słabiej, aczkolwiek momenty były. Praktycznie na każdej ofensywnej akcji stempel musiał postawić kapitan drużyny Salman Al Faraj. Gdy jego w drugiej połowie zabrakło na boisku, ofensywa arabska oklapła. Chociaż to właśnie wtedy gospodarze mieli najlepszą sytuację dio strzelenia bramki. W 72. minucie Mohamed Kanno zadziwiająco łatwo przedarł się przez obronę "Hrvatskiej", ale jego strzał trafił w słupek. Czy musimy obawiać się Arabii Saudyjskiej? Wróćmy do wywiadu wspomnianego wyżej Gikiewicza, który mówi wyraźnie: "Jeśli mamy się bać Arabii Saudyjskiej, to po meczu z Chile zostańmy lepiej w Warszawie". Przypomnijmy, że mecz z Chile już dziś o godz. 18 na stadionie Legii Warszawa. To ostatni sprawdzian Biało-Czerwonych przed wylotem do Kataru, który nastąpi jutro o godz. 14 z warszawskiego lotniska im. Fryderyka Chopina. Pierwszy mecz grupy zawodnicy trenera Czesława Michniewicza zagrają we wtorek z Meksykiem, a w sobotę o godz. 14 na stadionie Education City w Ar-Rajjan z Arabią Saudyjską, która dziś....Polacy zamkną zmagania grupowe spotkaniem z Argentyną, które zostanie rozegrane w środę, 30 listopada. Arabia Saudyjska - Chorwacja 0-1 (0-0) Bramka: Andrej Kramarić 82’ Arabia Saudyjska: Al Owais - Abdulhamid, Al Amri, Al Bulayhi (46’ Tambakti), Al Shahrani - Kanno, Al Malki - Al Brikan, Al Faraj (68’ Al Abed), Al Dawsari - Al Shehri (61’ Asiri). Chorwacja: Livaković - Stanisić, Lovren (58’ Vida), Erlić, Barisić - Sucić (46’ Kovacić), Brozović (65’ Modrić), Majer - Pasalić (65’ Perisić), Petković (58’ Kramarić), Vlasić (46’ Orsić). Maciej Słomiński, INTERIA