Polacy mieli problemy z szybkimi i ruchliwymi Chilijczykami, ale nie umiejętnie się bronili i nie stracili gola. Dużo gorzej było jednak z atakowaniem, ale w końcówce meczu po rzucie rożnym strzelili zwycięską bramkę. - To był dla nas istotny mecz i najważniejsze, że wygrywamy, bo polecimy do Kataru w dobrych nastrojach. Rywal wysoko postawił wymagania, boisko sprawiało problemy, ale daliśmy radę. Wygraliśmy może nie w najładniejszy sposób, ale jednak się udało - podkreśla Kiwior. Młody obrońca reprezentacji Polski przyznał, że rywal nieco ich zaskoczył. - Chile dobrze grało piłką na tym trudnym terenie. W Katarze boiska na pewno będą dużo lepsze. W pierwszej połowie zagraliśmy trójką obrońców, a po przerwie czwórką. Na razie nie wiadomo na jaką taktykę zdecyduje się szkoleniowiec, ale dla mnie nie ma wielkiej różnicy. Nie mam ulubionego ustawienia - przekonuje Kiwior. Kiwior: To mój pierwszy wielki turniej Przed 22-letnim stoperem duże wzywanie. - Zdaję sobie sprawę z tego, że to będzie mój pierwszy mundial w karierze. Cieszę się, że jadę na tak wielką imprezę i jeśli dostanę szansę, to będę chciał się pokazać z jak najlepszej strony - zapewnia. - Jeszcze nie było jakiejś dłuższej rozmowy z Kamilem Glikiem. Na razie skupiliśmy się na spotkaniu z Chile. W czwartek lecimy do Karatu, wiec powinno być trochę casu, by pogadać. Spotkanie zostało przeniesione ze stadionu PGE Narodowego na obiekt Legii, na którym już rozpoczęły się prace na murawie. - Widzieliśmy przed meczem, że boisko będzie ciężkie i miękkie. Legia już zakończyła sezon i to był moment, by coś z murawą zrobić - zauważa Kiwior. W Polsce temperatura w trakcie meczu zbliżała się do zera, w Katarze piłkarzy czekają upały. - Na pewno trzeba będzie się przyzwyczaić do innej pogody. Z drugiej strony część piłkarzy gra zagranicą, gdzie jest dużo cieplej i też musieli poradzić sobie z chłodem w Polsce. Zdajmy sobie sprawę, że tam będzie upał - zapewnił Kiwior.