Szymon Marciniak ma mentalność i charakter do wielkiego sportu. Umiejętności na karierę piłkarską zabrakło, ale siła psychiki pozwoliła mu zajść tam, gdzie większość doskonałych zawodników nie dotrze. Finał mundialu, scena, która ogniskuje uwagę kibiców pod każdą szerokością geograficzną. Na ręce Polaka będą patrzyły miliony, a może nawet miliardy ludzi. To wielka odpowiedzialność, która niejednego potrafiłaby sparaliżować. Marciniak i jego zespół - Tomasz Kwiatkowski i Paweł Sokolnicki - wierzą jednak w swoje umiejętności. Pracowali na ten dzień latami, a teraz chcą czerpać garściami z tego, na co zasłużyli. Zwłaszcza że droga z najniższych klas rozgrywkowych w Polsce do finału mistrzostw świata jest niebywale kręta. Szymon Marciniak poprowadzi finał mistrzostw świata Marciniak wychował się w Płocku i - jak sam mówi - nie należał do najgrzeczniejszych chłopców w klasie. Kiedy miał do wyboru siłę argumentu i argument siły, raczej wybierał to drugie. Na boisku także stawiał na siłę, nigdy nie był bajecznym technikiem. Lubuje się też w sportach walki, a ponadto biega i ćwiczy na siłowni. Kiedy patrzy się na jego sylwetkę - od razu widać, że mamy do czynienia z atletą. Postura Marciniaka budzi respekt, ale i to nie uchroniło go od boiskowych nieprzyjemności. Wyzwisk, które usłyszał w niższych klasach rozgrywkowych, nikt nie jest w stanie zliczyć, natomiast te, które padły w jego kierunku już później, nie umknęły uwadze obserwatorów. Najgłośniej było o meczu PSG - FC Barcelona z 2017 roku. Luis Suarez nazwał wówczas Polaka "mięczakiem", z kolei Neymar krzyczał do naszego arbitra, aby ten "wy***ał". Obrzydliwe słowa lecą w kierunku Marciniaka także - a nawet przede wszystkim - z trybun. Nie ma w Polsce stadionu, na którym sędzia nie byłby obrażany przez tysiące kibiców. Sam zainteresowany robi sobie jednak z tego żarty, i to często w otoczeniu piłkarzy. 30 tysięcy wściekłych osób nie robi na nim wrażenia. Uśmiecha się i dalej gwiżdże zgodnie ze swoim przekonaniem. Gorzej znosi to rodzina arbitra, ale taka praca. Marciniak nic na to nie poradzi. Hejt wylewa się również w internecie. Do płocczanina spływają setki wiadomości, jedna z nich wyciekła kiedyś do mediów. Jedyne słowo, które nadaje się do zacytowania, to "drań". Finał MŚ 2022: Od 20 złotych do 400 tysięcy Szymon Marciniak przeszedł niezwykłą drogę. Zapracował na zaszczytną pozycję, która wiąże się nie tylko z prestiżem, ale i odpowiednim wynagrodzeniem. Na samym tylko mundialu w Katarze zarobi 93 tysiące dolarów, czyli ponad 400 tysięcy złotych. Co ciekawe, za pierwszy posędziowany w karierze mecz otrzymał... 20 złotych. W rozmowie z Interią wspominał, że wystarczyło na to, aby zabrać rodzinę na lody. Finał mistrzostw świata Argentyna - Francja rozpocznie się w niedzielę o 16:00. Transmisja w TVP1, relacja na żywo w Interii. Jakub Żelepień, Interia