Michał Białoński, Interia: 10 listopada ogłosił pan 26-osobową kadrę na mundial, a sesja wywiadów, jakich pan po tym fakcie udzielił skończyła się tuż przed g. 22. Lubi pan porównania do maratonu. To był jeden z nich? Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski: Nie skończył się u Mateusza Borka. Wróciłem do domu w Gdyni o pierwszej w nocy i musiałem żonie tłumaczyć ideę powołań. Pierwotnie miał pan zabrać czterech bramkarzy, ale ostatecznie zdecydował się pan na trzech i Kamil Grabara wskoczył dopiero do składu za kontuzjowanego Bartłomieja Drągowskiego. Zrezygnował pan z czwartego bramkarza, by mieć większe pole manewru wśród zawodników z pola? - Na końcu górę musiał wziąć racjonalizm. Przeanalizowałem wszystkie warianty. Pierwotnie, do taktyki 1-3-5-2 nie potrzebowałem tylu skrzydłowych, ale sytuacja się zmieniła. Mamy problem ze stoperami, co tłumaczyłem w każdym wywiadzie, ale i tak się to pewnie nie przebije. Muszę reagować na to, co się dzieje, a nie kierować się tym, co było wcześniej. Czy nie ma pan poczucia, że w marcu stał przed mission impossible, bo brakowało czasu na trening i poznanie drużyny, a teraz jest jeszcze trudniej? Dwaj rywale grupowi są trudniejsi od Szwecji, a grający w klubach regularnie stoperzy Glik i Bednarek są wspomnieniem. Jedyny praktykujący w klubie Kiwior ma tylko cztery występy w kadrze. - Nie jest łatwo. Z uwagi na akcję marketingową, jaką miałem w miniony piątek na stadionie Lechii, wyłączony telefon. Włączam komórkę i żona mówi mi: "Nie ma meczu z Chile na PGE Narodowym". Ja odpowiadam: "Jakim cudem?". Okazuje się, że problem goni problem. Mając tylko kilka treningów w zapasie, bierze pan w ogóle pod uwagę wystawienia innego tria obrońców niż Glik, Bednarek, Kiwior? - Mam świadomość, że nie mamy czasu, ale tylko do meczu z Chile, ale po nim będą jeszcze piątek, sobota, niedziela i poniedziałek. W trybie pracy reprezentacji to jest sporo czasu. Staram się patrzeć na to pozytywnie. Można będzie coś przećwiczyć, poprawić, zaznaczyć jakiś akcent. Adam Nawałka mawia, że jak czegoś nie przećwiczysz sto razy, to nie licz na to, że to się w meczu uda. My na pewno sto razy nie przećwiczymy, ale liczę na to, że 10-20 ćwiczeń wystarczy, aby zadziałało. Czytaj też: Wielki dramat Polaka przed MŚ! Karetka zabrała go ze stadionu! Wielu ludzi nie może zrozumieć niewzięcia Mateusza Klicha, choć ten wypadł z wyjściowego składu Leeds po zwolnieniu Marcelo Bielsy. Są tacy, którzy snują spiskowe teorie, twierdząc, iż Damiana Szymańskiego wziął pan głównie dlatego, że macie tego samego menedżera - Mariusza Piekarskiego. Co pan na to? Co przemówiło za Damianem? - Trudno wymyślić innego naszego, grającego regularnie, zawodnika, który będzie miał takie cechy. Klich i Linetty to innego typu piłkarze. Mati Klich ma taki największy problem, że nie gra. Nabił wprawdzie trochę minut, ale tylko w Pucharze Ligi, jak to Franek Smuda nazywa - w "pucharze pasztetowej". Ale nie gra też Szymon Żurkowski, a jego pan jednak zabiera. - Wolę Szymona Żurkowskiego, bo on mi na boisku da to, czego nie jest w stanie dać Mateusz Klich. Gdybym chciał zabrać na mundial Matiego, musiałbym zrezygnować z Piotra Zielińskiego albo Sebastiana Szymańskiego, a oni są po prostu lepsi od niego. Pojawiają się doniesienia, że miał pan małą sprzeczkę z Klichem podczas czerwcowego zgrupowania. - Ale to nie miało nic wspólnego z wyborem kadry na MŚ. Przecież po czerwcu stawiałem na niego. Ja nie jestem pamiętliwy, podłożem decyzji o niezabraniu Klicha nie był żaden konflikt. Bartek Drągowski nie pojechał ze mną na młodzieżowe Euro, a teraz go powołałem kosztem Grabary (ostatecznie Drągowskiego wyeliminowała kontuzja - przyp. red.). Ja patrzę nie na sentymenty, tylko na "tu i teraz". Razem z moimi współpracownikami obejrzeliśmy na żywo ponad 400 meczów, zebraliśmy pełną wiedzą i na jej podstawie powstała kadra na mundial. Wielka szkoda Adama Buksy. Był jednym z nielicznych wygranych czerwcowego zgrupowania, ale po kontuzji i zmianie ligi na silniejszą gra dramatycznie mało. Był silny napastnik, ale na mundial go nie ma. - To był pewniak do wyjazdu. Mam z nim bardzo dobre relacje, jesteśmy w ciągłym kontakcie. Gdy wcześniej złapał kontuzję, poleciałem do niego do USA. Prosił mnie jego ówczesny trener Bruce Arena, by Adama odwieźć od powrotu do Europy, że pieniądze nie są dla niego problemem, oferowali mu podwyżkę itd. Obiecywali przygotowanie go na MŚ poprzez regularną grę. Jak pan zareagował na apele Areny? - Na spotkaniu z Buksą powiedziałem: "Adam, ja do niczego cię nie namawiam, ale z szacunku dla twojego trenera przekażę jego prośbę, byś się zastanowił, czy nie lepiej by dla ciebie było zostać w New England Revolution. Trener Arena prosił mi, aby to ci powiedzieć i na tym się moja rola kończy". Później jednak Adam zadzwonił do mnie z informacją, że przeprowadza się jednak do Lens. Gdy nasz lekarz Jacek Jaroszewski w czerwcu wykrył mu tę kontuzję - złamanie zmęczeniowe kości śródstopia, to Adam nie do końca chciał wierzyć. Jacek fajnie zareagował: powiedział, że są dwa sposoby leczenia. Albo zachowawcze, albo operacja. Adam chciał uniknąć operacji za wszelką cenę. Później się okazało, że bez niej się nie obejdzie. Gdy ostatnio miałem się wybrać do Francji na mecz Lens z Olympique Marsylia, Adam zadzwonił do mnie: "Trenerze, nie będę grał. Mam kontuzję. Odnowiła się". Szczery, życiowy chłopak. Bardzo go żałuję. W formie z czerwca byłby pewniakiem do wyjazdu na mundial. Czesław Michniewicz: "Lewy" nawet nie pytał, kogo biorę Przed ogłoszeniem powołań rozmawiał pan dwukrotnie z Robertem Lewandowskim. To była konsultacja, omawialiście kogo zabrać, a z kogo zrezygnować? Czy głosy "Michniewicz z Lewandowskim ustalają kadrę" będą uzasadnione? - Absolutnie nie! "Lewy" mnie nawet o to nie pytał, kogo biorę. Zaznaczył: "Trener podejmuje decyzje, dzwonię tylko po to, by poruszyć różne rzeczy, dotyczące kadry". On nawet przez sekundę nie zasugerował, że ten czy tamten powinien jechać, a kto inny nie. Ja z szacunku dla takiego zawodnika, jakim jest Robert, chcę z nim rozmawiać i cieszę się, że on ma też taką potrzebę, iż on również do mnie dzwoni, a nie tylko ja do niego. Czesław Michniewicz: Meksyk to jest mecz-klucz Czy pana ludzie mają świadomość, że nie ma żadnej Arabii Saudyjskiej ani Argentyny, gdyż meczem o wszystko jest dla nas Meksyk? - Ja doskonale wiem o tym. W taki sam sposób podchodziłem w młodzieżówce do meczu z Belgią podczas młodzieżowych ME. Przez całe dwa tygodnie przygotowań nie rozmawialiśmy o Włochach, z którymi graliśmy trzy dni później, tylko o Belgii. I podobnie jest teraz: będziemy rozmawiać tylko o Meksyku, nie o żadnej innej drużynie. Meksyk to jest mecz-klucz. Pierwszy rywal na MŚ. Później wszystko będzie się samo kręciło. Będzie dokładna analiza Arabii Saudyjskiej po jej występie z Argentyną. Na razie liczy się tylko Meksyk. Nic innego dla mnie nie istnieje. Nazajutrz po meczu z Chile dla tych, którzy w nim nie wystąpią, bądź zagrają mniej zaaranżował pan mecz z zespołem Centralnej Ligi Juniorów Legii Warszawa. Jaka była geneza tego pomysłu? - Z reguły trening wyrównawczy polega na gierkach na skróconym boisku, pięciu na pięciu. Jest to dobre do pracy nad wytrzymałością szybkościową, ale nie pokonuje się odpowiednich dystansów, nie czuje duże boiska. Tymczasem z Chile jedni zagrają krócej, a inni w ogóle, bo możemy dokonać tylko sześciu zmian. Zatem dla wielu naszych kadrowiczów sparing z Legią CLJ będzie ostatnim meczem na pełnowymiarowym boisku, jaki zagrają przed mundialem Pierwotnie ów sparing miał się odbyć na PGE Narodowym, dzięki czemu byłaby wspaniała oprawa dla nas i dla młodych legionistów. Wobec zamknięcia Narodowego, z legionistami zmierzymy się najpewniej w LTC. Czytaj też: Awaria Narodowego psuje plany! Czesław Michniewicz reaguje! "Duże utrudnienie" Czesław Michniewicz o formie Grzegorza Krychowiaka i Karola Świderskiego Na ile udało się wam nadrobić brak gry u piłkarzy, których ligi zakończyły się wcześniej? Chodzi o Grzegorza Krychowiaka, który trenował z Legią i Karola Świderskiego, który ćwiczył z Jagiellonią? - Gdy Grzesiek przyjechał do LTC, zrobili mu nasze badania wydolnościowe, więc jesteśmy na bieżąco. Karol Świderski w USA był w takim klubie, że badania takie robili mu co tydzień, on miał już ich dość. To są Amerykanie, ciągle sprawdzają, muszą mieć punkt odniesienia. Dodatkowo fantastyczną pracę wykonuje Karol Bortnik, który jest w kontakcie ze wszystkimi klubowymi trenerami przygotowania motorycznego. Po każdym meczu i treningu dostaje zapis reakcji organizmu piłkarza na ów bodziec. Jesteśmy na bieżąco i wiemy, kto ma jakie obciążenia. Powiem więcej, my do tego stopnia chcemy odtworzyć rzeczy, które zawodnicy wykonują na siłowni, że niczego nie będziemy narzucać, tylko zastosujemy te same ćwiczenia, jakie zawodnicy mają w swoich klubach. Nie możemy ryzykować eksperymentów i ewentualnych zakwasów po nich, czy niepotrzebnych urazów. Na dodatek w ten sposób uda nam się zoptymalizować wykorzystanie czasu. Wszystko jest pod kontrolą. Trener Bortnik spotkał się z trenerami przygotowania motorycznego również podczas sympozjum w Katarze. Uczestniczyło w nim wielu selekcjonerów z całego świata, ale byli obecni też trenerzy klubowi, gdyż to szkolenie było wysokiej rangi. Dzięki temu Karol mógł poznać osobiście swych kolegów po fachu, bo wcześniej znali się tylko mailowo i telefonicznie. Karol świetnie mówi po angielsku, zatem nie ma żadnych barier. W przygotowaniu fizycznym nic się złego nie wydarzy. Czytaj też: Piechniczek nie wytrzymał! To go wkurzyło po powołaniach Michniewicza na MŚ! Jak poradzicie sobie trenując w katarskich upałach? Na początku zgrupowania w Dosze będzie ponad 30 stopni. Czy przez to treningi będą się różniły od tych w normalnych warunkach? - Jeszcze przed przyjazdem zawodników na zgrupowanie spotykam się z profesorem Chmurą i jego synem. Obaj przeprowadzali badania na temat reakcji organizmu na wysiłek w tak ekstremalnych warunkach, w specyfice klimatu, przy wilgotności, jaką mają w Katarze. Chcemy wspólnie przeanalizować obciążenia, reakcje organizmu itd. Czytaj także: To ich wyrok Michniewicza zabolał najbardziej! "Odstrzeleni" z kadry na MŚ Rozmawiał: Michał Białoński, Interia II część wywiadu z selekcjonerem Michniewiczem zaprezentujemy już jutro (wtorek)