Była 34. minuta meczu półfinałowego starcia Argentyna - Chorwacja na Lusail Stadium, gdy sędzia Daniele Orsato zdecydował się podyktować rzut karny. Sytuacja była jednoznaczna, bowiem wychodzący na czystą pozycję Julian Alvarez, który dopiero rozpoczynam swój wielki wieczór, po świetnym podaniu wyszedł sam na bramkarza Dominika Livakovicia. Golkiper Chorwatów, który rozgrywa kapitalny turniej, szukał sposobu na zażegnanie niebezpieczeństwa, jednak próbując ratować sytuację przewrócił 22-letniego napastnika. Lionel Messi zdradza receptę na pokonanie Livakovicia. Bramkarze potwierdzają! W takich sytuacjach do piłki podchodzi nie kto inny, jak Lionel Messi, dla którego branie największej odpowiedzialności na swoje barki to od lat chleb powszedni. Gwiazdor Argentyny stawał jednak przed ogromnym wyzwaniem, bo Livaković już został okrzyknięty bohaterem jedenastek. I mocno na to zapracował, wszak w dwóch wcześniejszych seriach "jedenastek", w meczach z Japonią i Brazylią, łącznie obronił aż cztery strzały. A Messi musiał mieć w pamięci, że w rozgrywkach grupowych, w starciu z Polską, przegrał wojnę nerwów z Wojciechem Szczęsnym. Tym razem, w nowym rozdaniu Messi udowodnił, że nie popełnia dwa razy tych samych błędów. Połączył swój intelekt z umiejętnością słuchania najbliższych kolegów, czyli bramkarzy reprezentacji Argentyny, grającego w tym mistrzostwach Emiliano Martineza oraz rezerwowego Geronimo Rulliego. - Dzień wcześniej ćwiczyłem rzuty karne, a ponieważ rywale nas "badają", my także ich obserwujemy. Rozmawiałem z Rullim i Dibu o bramkarzu Chorwatów, który lubi wyczekiwać. Dlatego dobrze było go zaskoczyć i od razu uderzyć, zamiast patrzeć na niego i zwodzić ze strzałem - powiedział Messi, cytowany przez eleditorplatense.com.ar. Martinez, czyli rzeczony Dibu, potwierdził słowa Messiego. - Livaković zbudował bardzo dużą pewność siebie w rzutach karnych, dlatego wraz z Rullim powiedzieliśmy Messiemu, że czasami się zatrzymuje, więc kopnij prosto gdzieś w górę, pod poprzeczkę.