Wielu porównywało gol Roberta Lewandowskiego w meczu Polski z Arabią Saudyjską do trafienia Zbigniewa Bońka w meczu biało-czerwonych z Peru na mistrzostwach świata Espana'82. Polacy wtedy rozpoczęli turniej od bezbarwnego 0-0 z Włochami, dodali do tego szokujące 0-0 z Kamerunem - wtedy uważanym za kompletnego outsidera światowego futbolu. Wielu dziennikarzy i kibiców uważało, że fatalnie przygotowana do mistrzostw (z uwagi na stan wojenny) drużyna może się już pakować i że grozi jej kompromitacja trzecim remisem 0-0 w grupie i miano najgorszej drużyny świata. Jak się to skończyło, pamiętamy i do tej historii nawiązywał trener Czesław Michniewicz, gdy podkreślał, że kluczowe na mundialu jest to, by nie przegrać pierwszego meczu. Wtedy wszystko jest możliwe. Polskie drużyny w 2002, 2006 i 2018 roku właśnie pierwszym przegranym meczem zamykały sobie szansę na awans. Niemniej po 0-0 w pierwszym meczu z Meksykiem na polską reprezentację spadła fala krytyki za kiepski styl i toporny futbol. Te krytykę jako bagaż Polacy zabrali na boisko w meczu z Arabią Saudyjską, który musieli już wygrać. Robert Lewandowski pod ogromną presją Doszedł do tego sam Robert Lewandowski, obciążony świadomością, że nigdy dotąd nie strzelił gola na mundialu. Na Euro - owszem, w Lidze Mistrzów i rozgrywkach ligowych - także, tymczasem mistrzostwa świata okazały się dla niego wciąż nieosiągalne. Lionel Messi trafia już na czwartym mundialu, Cristiano Ronaldo - nawet na piątym, a polski as zostawał bez gola. Dlatego trafienie z Arabią Saudyjską trudno porównać do bramki Zbigniewa Bońka z Peru. Po pierwsze, Boniek strzelał na mundialach już wcześniej, chociażby na mistrzostwach w Argentynie w 1978 roku i wygranym 3-1 meczu z Meksykiem, który był jego popisem. Po drugie, tamto trafienie z Peru, chociaż dawało radość biało-czerwonym, miało też ogromny ładunek negatywnych emocji. Zbigniew Boniek wygrażał po nim loży prasowej, gdzie szukał swoich krytyków i tych, którzy kazali polskiej drużynie się pakować i grzmieli, że nie potrafi grać, a jej futbol jest bólem dla oczu. Gol Roberta Lewandowskiego - czysta radość W trafieniu Roberta Lewandowskiego mieliśmy same pozytywne emocje. Gdy w oczach jednego z największych graczy świata pojawiły się łzy, wszyscy zrozumieli, jakie to było ważne. Napięcie w jednej chwili zeszło z kapitana polskiej drużyny, a łzy były przejawem emocji, które pokazały, że także jest tylko człowiekiem. Nadały mundialowi w upiornym miejscu jakim jest Katar ludzkiego oblicza. Czysta, prosta radocha. Taka bez kalkulowania, co to da, a czego nie da. Radość. Tyle. Ktoś powie, że Lewandowski "tylko strzelił Arabii Saudyjskiej". Ja jednak tych łez jednego z największych graczy świata nie zapomnę. Fantastycznie ludzkie. Super sprawa móc się cieszyć z kimś, kto dał nam tyle radości przez ostatnie kilkanaście lat. CZYTAJ TAKŻE: Czesław Michniewicz jest szczery wobec kadry. Trudno tę szczerość znieść