"Czarne Gwiazdy", jadąc do Kataru, myślały tylko o jednym - aby wziąć rewanż na Urugwaju za porażkę w ćwierćfinale mundialu w RPA. W 2010 r. Ghana zremisowała 1:1 z dwukrotnymi mistrzami świata i odpadła z turnieju po rzutach karnych. Nie powinno ich jednak w ogóle być. Po 90 minutach bardzo wyrównanego spotkania wciąż utrzymywał się remis 1:1. Oznaczał on dogrywkę. Ghana atakowała aż do 120 minuty i została za to nagrodzona. W 120. minucie tego morderczego spotkania Afrykańczycy wywalczyli rzut wolny na wysokości pola karnego. To, co się później wydarzyło, zapisało się w historii piłki nożnej. Po zamieszaniu w "szesnastce" Urugwaju, do piłki dopadł Stephen Appiah, ale strzałem z kilku metrów trafił prosto w stojącego na linii Luisa Suareza. Futbolówka wciąż pozostawała w grze. Bramkarz Fernando Muslera jeszcze nie zdążył się podnieść po nieudanej interwencji, kiedy do strzału głową doszedł Dominic Adiyiah. Piłka przeleciała nad bramkarzem i zmierzała prosto do siatki. Wówczas w rolę golkipera wcielił się Suarez, który wybił uderzenie sprzed linii, ale tym razem... zrobił to ręką. Werdykt sędziego nie mógł być inny. Czerwona kartka dla ówczesnego napastnika Ajaksu Amsterdam i rzut karny dla Ghany. Afryka jeszcze nigdy nie była tak blisko awansu do najlepszej czwórki mistrzostw świata. Piłka nie jest jednak sprawiedliwa. Do piłki podszedł Asamoah Gyan, który uderzył z całej siły i trafił w poprzeczkę. Ayew jak Gyan Wspominamy o tym, żeby wytłumaczyć kibiców "Czarnych Gwiazd", którzy każde dotknięcie piłki przez Suareza kwitowali wczoraj głośnymi gwizdami. Podobnie było, jak Urugwajczyk schodził z boiska w 66. minucie zmieniony przez Edisona Cavaniego. Z tym, że jego twarz rozjaśniał szeroki uśmiech, bo jego drużyna prowadziła 2:0 i była w tym momencie w 1/8 finału katarskiego mundialu. Zanim Urugwajczycy strzelili dwa gole to Ghana powinna cieszyć się z prowadzenia. Sędzia uznał, że bramkarz Sergio Rochet faulował Andre Ayewa i podyktował rzut karny. Dla napastnika "Czarnych Gwiazd" mecz z Urugwajem był specjalny, został bowiem drugim piłkarzem z Ghany, który zaliczył 10 spotkań na mundialu. Wcześniej dokonał tego tylko Gyan. Po chwili okazało się, że starszy z braci Ayew jest równie pechowy co jego były kolega z reprezentacji. Strzelił fatalnie i Rochet spokojnie obronił. Była to 21. min meczu. Imię dostał po koniu A że takie sytuacje lubią się mścić, po chwili z gola cieszyli się "Urusi". W 26. min Giorgian de Arrascaeta z metra wbił głową piłkę do siatki. W następnym momencie było 2:0, bo Suarez podał do de Arrascaety, który ponownie trafił do siatki w 32. min. Być może dzięki temu meczowi piłkarz Flamengo Rio de Janeiro przestanie być kojarzony jedynie jako ten, który dostał na imię Giorgian po koniu, na którym jego ojciec wygrał na wyścigach grubą kasę. Później Urugwajczycy tylko się bronili, a Ghana próbowała atakować. Kiedy wydawało się, że ten wynik zostanie dowieziony do końca nagle stadion się ożywił. W 87. min Korea Płd. strzeliła Portugalii gola, który eliminował Urugwajczyków. Mocno przeżywał to na ławce rezerwowych Suarez. Kamera co chwila pokazywała go na telebimach, a kibice z Ghany głośno gwizdali. Pogodzili się już z odpadnięciem z mundialu i cieszyli się już tylko nieszczęściem Urugwaju. Zobacz pełny terminarz finałów MŚ 2022 Poprzedni mundial w Brazylii w 2014 r. dla Ghany zakończył się kompletnym blamażem, bo tak w Afryce przyjęto dwie porażki i remis. W zespole "Czarnych Gwiazd" panowała fatalna atmosfera. Piłkarze kłócili się działaczami o premie. Przed ostatnim meczem grupowym z Portugalią zagrozili buntem, jeśli nie dostaną należnych im pieniędzy. Przelewy poszły na ich konta, ale nie wpłynęło to na poziom gry Ghany w tym meczu. W tym roku organizacyjnie wszystko było dopięte i dogadane. Ghana przyjechała do Kataru co najmniej po awans do II rundy mundialu. Niestety piłkarze kompletnie zawiedli. Ich jedyna satysfakcja to odpadnięcie razem z Urugwajem. Urugwaj - Ghana 2:0 (2:0) Bramki: Giorgian de Arrascaeta 26. i 31. min Artur Szczepanik, korespondencja z Al-Wakry