Finał mistrzostw świata w <a class="db-object" title="Katar" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-katar,spti,8296" data-id="8296" data-type="t">Katarze</a> był zdaniem wielu najlepszym w historii, a swoją cegiełkę do tego wspaniałego widowiska dołożył Szymon Marciniak wraz ze swoim zespołem. <a href="https://sport.interia.pl/mundial-2022/news-collina-marciniak-lepszy-od-technologii-niezwykla-odwaga,nId,6482205" target="_blank">Media na całym świecie chwaliły postawę polskiego arbitra, na czele z "władcą" piłkarskich arbitrów Pierluigim Colliną.</a> W kluczowych momentach polski arbiter zachowywał zimną krew, momentalnie prawidłowo dyktując każdy z trzech rzutów karnych, a także wychwytując w gąszczu zawodników "padolino" w wykonaniu <a class="db-object" title="Marcus Thuram" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-marcus-thuram,sppi,10253" data-id="10253" data-type="p">Marcusa Thurama</a>. Tomasz Listkiewicz zdradza kulisy finału. "Bardzo ciężki mecz pod kątem utrzymania emocji u zawodników" <a href="https://sport.interia.pl/mundial-2022/news-francuzi-nie-odpuszczaja-marciniakowi-padly-ostre-oskarzenia,nId,6482334" target="_blank">Innego zdania byli jednak dziennikarze "L`Equipe", którzy Marciniakowi, a tym samym jego zespołowi, za ten mecz wystawili notę "2"</a>, oznaczającą oczywiście bardzo słaby występ. - Dopiero dzień po spotkaniu pojawiły się emocje, świadomość, że, zwłaszcza ze strony Szymona, był to doskonały i fantastyczny występ. Ocenę "L'Equipe", bo zdążyłem rano przejrzeć z ciekawości prasę, możemy włożyć do szufladki z żartami. Dziennikarze mają prawo do swojej oceny, ale my przez przełożonych, media na całym świecie i samych piłkarzy obu zespołów, bo rozmawialiśmy z nimi po meczu, zostaliśmy ocenieni pozytywnie. Oglądaliśmy też sytuacje z meczu. Wiemy, że najważniejsze decyzje były prawidłowe, więc jesteśmy zadowoleni - mówi Tomasz Listkiewicz Katarski finał był wyjątkowo wymagający pod względem podejmowania decyzji i na to zwrócił uwagę również Listkiewicz, chwaląc Marciniaka za trzymanie ciśnienia przez cały czas jego trwania. - Bardzo rzadko zdarza się, a nie wiem czy kiedykolwiek miało to miejsce, że zostały podyktowane trzy rzuty karne. Ten mecz był też bardzo ciężki, jeśli chodzi o utrzymanie kontroli emocji u zawodników, bo wiadomo jaka była stawka. Szymon doskonale uniósł to zadanie - stwierdził. Teraz przed naszą eksportową trójką sędziowską czas odpoczynku, ale urlopy nie będą zbyt długie, bo już pod koniec stycznia do gry wraca <a class="db-object" title="PKO Ekstraklasa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-terengganu,spti,670" data-id="670" data-type="c">PKO Ekstraklasa</a>, gdzie panowie są oczywiście przewidziani do prowadzenia spotkań. Powrót do rzeczywistości może być więc dosyć brutalny, a Listkieiwcz uważa, że własnie kwestia poukładania sobie tego wszystkiego w głowie będzie najważniejsza. Sędziowie finału mundialu wracają do Ekstraklasy - Bardziej myślę o odpoczynku. Jesteśmy w Katarze od 8 listopada w takim reżimie półwojskowym, skoszarowani w jednym miejscu, więc odpoczynek dla głowy będzie potrzebny. Później mecze w Polsce. Może zaczniemy w Mielcu, może w Radomiu. Są też rozgrywki europejskie. Chcemy utrzymać formę. Wyzwaniem będzie teraz to, żeby motywacja była na odpowiednim poziomie i żeby, mówiąc kolokwialnie, woda sodowa nie uderzyła do głowy. Możemy chwilę poświętować. Mamy prawo cieszyć się z tego, co osiągnęliśmy, ale mam nadzieję, że jeszcze dużo przed nami pięknych chwil. Na tym się koncentrujemy - zakończył 44-latek.