Reprezentacja Argentyny pokonała Chorwację 3:0 w półfinale mistrzostw świata w Katarze. Dublet ustrzelił Julian Alvarez, a jedną z bramek dołożył Lionel Messi. 35-latek podczas tego mundialu ma na koncie już pięć goli i trzy asysty. Jego wkład w kolejne mecze "Albicelestes" jest nie do przecenienia. - To wszystko jest bardzo emocjonalne. Przed nami ostatni mecz, do którego chcieliśmy dotrzeć. Nie wiem, czy to mój najlepszy mundial w karierze. Byliśmy pewni, że jako zespół sobie poradzimy. Znamy swoją jakość sportową i prosimy ludzi, aby w nas wierzyli - powiedział, cytowany przez oficjalny profil argentyńskiej kadry na Twitterze. - Po raz kolejny jesteśmy w finale mistrzostw świata. Trzeba się cieszyć tym niedzielnym meczem. Przechodziliśmy na turnieju przez zarówno trudne, jak i bardzo dobre chwile. Teraz doświadczyliśmy czegoś spektakularnego. Cieszę się z powodu wszystkich naszych kibiców. Domyślam się, że w kraju musi panować szaleństwo - dodał z uśmiechem. Przypomnijmy, że ma za sobą przegrany finał MŚ 2014 przeciwko Niemcom. - Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy największymi kandydatami do gry w finale, ale nie zamierzaliśmy nikomu niczego oddawać za darmo. Pokazywaliśmy to mecz po meczu - zakończył. Turniej dla Argentyny zaczął się od porażki z Arabią Saudyjską. Potem przyszły jednak zwycięstwa z Meksykiem, Polską, Australią oraz z Holandią po konkursie rzutów karnych. Przed podopiecznymi Lionela Scaloniego ostatni krok do Pucharu Świata. Plany pokrzyżować im będzie chciała Francja lub Maroko.