Wojciech Szczęsny - 4,5 - Spotkanie z Meksykiem było jego piątym meczem otwierającym naszej kadrze wielką imprezę. Do tej pory za każdym razem miał pecha - w 2012 roku otrzymał czerwoną kartkę, cztery lata później doznał kontuzji uda, w 2018 roku minął się z piłką, po czym straciliśmy gola, a w 2021 - futbolówka po odbiciu się od jego pleców wpadła do bramki. Niewiele brakowało, aby ta seria została przedłużona w 27. minucie, gdy Szczęsny popełnił błąd i źle wybił piłkę, trafiając nią w szarżującego Jesúsa Gallardo. Na szczęście uratowali go koledzy. Poza tym przez 90 minut był pewny, zdecydowany i skoncentrowany. To jego znakomita interwencja z 63. minuty uchroniła nas od utraty bramki po sprytnym strzale Edsona Álvareza. Matty Cash - 3,5 - W ofensywie - niemal bezproduktywny. W defensywie - pewny siebie, solidny i skupiony na przeszkadzaniu meksykańskim piłkarzom. Widać, że właśnie takie zadanie wyznaczył mu Czesław Michniewicz i Cash nie zawiódł, bo znacznie częściej Meksykanie atakowali lewą stroną boiska. Nie był to jego wybitny mecz, ale i niczego nie zwalił. Kamil Glik - 4 - To ostatnie mistrzostwa świata z udziałem 34-latka. Od początku meczu, który był jego setnym występem w kadrze, widać było, że samodzielnie z boiska polski stoper nie zejdzie - co najwyżej go zniosą. W 8. minucie został uderzony w głowę przez jednego z Meksykanów, ale szybko się pozbierał i wrócił do gry. Co prawda zdarzały mu się nerwowe momenty, czasami nie nadążał za rywalami, raz niedokładnie podał też do Jakuba Kiwiora, ale przez większość czasu gwarantował naszej defensywie spokój. Jakub Kiwior - 3,5 - W pierwszej połowie piłka trafiała do niego wyjątkowo często - Czesław Michniewicz upoważnił go do jej wyprowadzania. Momentami wychodził jego brak doświadczenia (w kadrze zagrał dopiero pięć meczów), chociaż trzeba przyznać, że zadanie miał trudne, bo to na jego stronie szalał Hirving Lozano. W 26. minucie dopuścił do dośrodkowania Héctora Herrery, które mogło skończyć się stratą gola. Chwilę później Matty Cash przegrał główkę z Alexisem Vegą i po uderzeniu głową piłka minęła polską bramkę o niecały metr. W drugiej połowie nie popełnił poważnych błędów, chociaż warto zauważyć, że intensywność meksykańskich ataków była znacznie niższa. Bartosz Bereszyński - 4,5 - Wystąpił na lewej obronie, która nie jest jego naturalną pozycją, i nie zawiódł. Potrafił wykorzystać doświadczenie zdobyte w grze na lewej flance jeszcze za czasów Adama Nawałki. Rzadko popełniał błędy, grał bardzo spokojnie, może nieco zbyt zachowawczo, ale taka w tym meczu była jego rola. Jeśli nie najlepszy, to jeden z najlepszych polskich piłkarzy w tym meczu. Tym bardziej, że łatał dziurę po lewym obrońcy, którego obecnie... nie mamy. Jakub Kamiński - 2,5 - Już w 7. minucie miał okazję, aby spłacić kredyt zaufania, jaki dał mu Czesław Michniewicz, ale podanie Roberta Lewandowskiego wyrzuciło go do boku pola karnego i ostatecznie z rajdu na bramkę Guillermo Ochoi mieliśmy tylko rzut rożny. Momentami w oczy raziła niedokładność Kamińskiego, któremu zdarzyło się zagrać kilka podań pod nogi rywali. Co prawda pomagał w defensywie, asekurując Matty’ego Casha, ale raz nie upilnował Jesúsa Gallardo i o mało nie skończyło się to stratą bramki (chociaż "Kamyk" sam naprawił swój błąd). Generalnie był to jednak słaby mecz w jego wykonaniu. Nicola Zalewski - 1,5 - W pierwszej połowie najsłabszy z polskich piłkarzy. Od początku był zestresowany, co sprawiało, że podejmował złe decyzje. W 15. minucie wyprowadził obiecujący kontratak, ale w ostatniej fazie podniósł piłkę, uniemożliwiając Robertowi Lewandowskiemu skuteczne przyjęcie. Innym razem z łatwością dał sobie zabrać futbolówkę próbując dryblingu. W kolejnej sytuacji trafił wprost w rywala. W ataku był właściwie bezwartościowy. Jego występ najlepiej podsumował selekcjoner, zdejmując go z boiska już po 45 minutach. Grzegorz Krychowiak - 4 - W ostatnich miesiącach krytykowany, teraz miał okazję, aby odpowiedzieć hejterom na wszystkie zarzuty. Od pierwszej minuty na barkach miał nie tylko zarządzanie grą defensywną w środku pola, ale także wyprowadzanie piłki, którą kilkukrotnie przejmował od duetu Glik-Kiwior. Przez cały mecz był bardzo solidny, nie popełniał głupich błędów, wykonywał zadania wyznaczone mu przez Czesława Michniewicza. W końcu zrobił pożytek ze swojego doświadczenia. I co istotne - nie podejmował zbędnego ryzyka. Sebastian Szymański - 3,5 - Od początku meczu przejawiał olbrzymią chęć do gry. Nie chował się przed piłką, szukał akcji kombinacyjnych, brał się za rozgrywanie. Kilkukrotnie w jego poczynaniach zwyciężała wyczuwalna nerwowość, ale mimo wszystko był jednym z najjaśniejszych punktów naszej drużyny. Jeśli ktoś z Polaków podejmował ryzyko w fazie ofensywnej, to właśnie on. Po przerwie został przesunięty na skrzydło, gdzie był znacznie mniej widoczny. Zszedł z boiska 20 minut przed końcem spotkania. Piotr Zieliński - 3 - Amerykanie mawiają "Now or never". I ta zasada dotyczy Zielińskiego. Bo kiedy ma poprowadzić reprezentację do sukcesów, jeśli nie teraz - gdy jest gwiazdą Napoli i w lidze włoskiej notuje fantastyczne mecze. W spotkaniu z Meksykiem zabrakło jednak przebłysku geniuszu. Dodatkowo pod koniec pierwszej połowy wszedł w drybling na wysokości naszego pola karnego, który skończył się niebezpieczną stratą. Solidnie wypełniał za to zadania w defensywie i za to należy się mu pochwała. Robert Lewandowski - 2 - To jego najbardziej obawiali się Meksykanie. Przyjezdni z Ameryki Środkowej dali temu wyraz jeszcze na rozgrzewce, gdy tysiące fanów wygwizdało kapitana reprezentacji. Dodatkowo Meksykanie zaopiekowali się nim bardziej niż swoimi dziećmi - nie spuszczali go z oka nawet na moment. To natomiast poskutkowało scenariuszem, który świetnie znamy - odcięty od podań "Lewy" biegał, walczył i... irytował się. Gdy wydawało się, że w końcu zdobędzie swoją pierwszą bramkę na mundialu - po rzucie karnym, który sam wywalczył - uderzył zbyt lekko i czytelnie, dając Guillermo Ochoi szansę na interwencję. I właśnie to wpływa na ocenę "Lewego" w tym spotkaniu. Krystian Bielik - 3 - Wchodząc na boisko tuż po przerwie wrócił do reprezentacji po ośmiomiesięcznej przerwie (ostatni raz zagrał w meczu ze Szwecją). Niczym się nie wyróżnił, ale i nie popełnił żadnego błędu. W środku starał się realizować defensywne założenia Czesława Michniewicza. Przemysław Frankowski - 2,5 - Tuż po wejściu na boisko ukarany żółtą kartką. I to właściwie wszystko, czym się wyróżnił.Arkadiusz Milik - brak - Grał zbyt krótko, aby go ocenić. Z Doha Sebastian Staszewski, Interia