Futbol-alibi, gra na zaciągniętym ręcznym - tak Polska zaczęła mecz z Francją, ale później się rozkręciła i była bardzo bliska objęcia prowadzenia. Okazało się, że "Biało-Czerwoni" mogą napędzić strachu nawet tej klasy rywalowi, co Francja. Polska zagrała najlepszą pierwszą połowę na turnieju, ale i tak przegrywała, bo miała słabszą skuteczność. Piotr Zieliński i Jakub Kamiński mieli lepsze sytuacje niż Oliver Giroud, ale to napastnik AC Milan potrafił trafić do siatki, a nasze tuzy obijały bramkarza, po uderzeniu "Kamyka" piłkę z linii końcowej ekspediował Varane. Strata bramki pokazała stare grzechy Polaków: brak doskoku, spóźnione krycie, zdezorganizowana defensywa. Jedyny defensywny pomocnik Grzegorz Krychowiak był w zupełnie innym sektorze boiska, Matty Cash wyszedł za późno do Kyliana Mbappe, więc ten spokojnie przymierzył i podał do Girouda. Kamil Glik też dał się wyciągnąć z pola karnego, więc cwany Giroud poradził sobie z Jakubem Kiwiorem niczym z juniorem i nie dał szans Wojtkowi Szczęsnemu. Polska pełna kontrastów. Świetny Bereszyński i fatalny Krychowiak Mieliśmy sporo kontrastów. Na lewej obronie błyszczał Bartosz Bereszyńśki, choć gra na nieswojej pozycji, jest w życiowej formie. To on wypracował stuprocentową sytuację. Na drugim biegunie był Grzegorz Krychowiak, który spowalniał grę. Jak choćby po odbiorze Casha w 23. Min. Francuzi byli rozrzuceni, zamiast podaniem do przodu wykorzystać bałagan w ich szeregach, spowolnił. Przemek Frankowski również przerażał błędami technicznymi, jak ten, gdy po złym przyjęciu przypadkowo podał do Griezmanna i uratowało nas tylko to, żę Giorud chybił na pustą bramkę. Francuzi długimi momentami oddali pole gry, chcieli nas wciągnąć na swoją połowę, by uruchomić w kontrze skrzydła - Demebele i Mbappe, ale źle się to mogło dla nich skończyć. Najlepsze zawody na MŚ w Katarze zagrał też Piotr Zieliński. Tak błyskotliwego rozgrywającego nie mieli nawet Francuzi, ale oni grali na wynik, na awans, a nie na wrażenia artystyczne. Michniewicz reaguje - zdjął nieruchliwego Krychowiaka Robert Lewandowski dwoił się i troił, szukał piłki w bocznych sektorach, próbował ją rozgrywać, z dwoma rywalami na plecach. Gdy "Lewy" czekał na wsparcie, ale "Krycha" nie pokazał mu się do gry, Robert ze złości ryknął na kolegę. Czesław Michniewicz widział to dokładnie, gdyż działo się to blisko ławki rezerwowych. Zareagował natychmiast i za Krychowiaka posłał Krystiana Bielika. Świeże siły wniósł też Nicola Zalewski i nieco wcześniej Arek Milik. Zanim przebudowana drużyna zdołała coś wykreować, po kontrze skarcił nas Kylian Mbappe "bombą" pod poprzeczkę. Brakowało wiary w odwrócenie losów po stracie tej bramki. W sobotę, słabsza od nas piłkarsko Australia, również przegrywała 0-2. W jej składzie nikt jednak nie wywiesił białej flagi, nie opuścił głowy, jak to zrobił Matty Cash po niecelnym przerzucie do Sebastiana Szymańskiego. "Kangury" o mały włos nie doprowadziły do dogrywki w meczu z Argentyną. Grająca z opuszczoną głową Polska w drugiej połowie nawet się nie zbliżyła do zdobycia honorowej bramki. W końcówce Czesław Michniewicz dał szansę zadebiutować na MŚ w Katarze Janowi Bednarkowi i Kamilowi Grosickiemu. W ten sposób bez gry na tym mundialu, spośród zawodników z pola, do domu wrócą Robert Gumny, Mateusz Wieteska i Szymon Żurkowski. "Grosik" wywalczył rzut karny. Miał nosa Sławomir Peszko, namawiając selekcjonera, by dał mu szansę od początku. Z Al Thumama Stadium Michał Białoński, Interia