Oto scenariusze dla Polski na mecz z Argentyną W środę "Biało-Czerwoni" muszą powalczyć z Albicelestes o remis, ale jednobramkowa porażka również może im dać awans, o ile Meksyk pokona Arabię Saudyjską, ale maksymalnie dwoma bramkami. Wygrana Arabii Saudyjskiej przy naszej porażce eliminuje nas. Oto wszystkie scenariusze dla Polaków! Piłkarski slogan głosi o jeździe na tyłkach, Tymczasem Meksykanie na nich fruwali, by zablokować rywala. Wiedzieli, że grą w piłkę nie zwyciężą, więc o niej zapomnieli. Argentyna posiadała ją niemal przez 70 procent czasu. El Tri mieli inny oręż: nieustępliwość i waleczność. Leo Messi waleczny, jak rzadko w klubie Leo Messi, który w PSG na ogół spaceruje po boisku, tym razem wykonywał sprinty, dryblował, wychodził do pressingu, przyspieszał jak rażony prądem. Gdy zachodziła konieczność, nawet faulował. To była zresztą piłkarska siekierezada. Nikt nie przebierał w środkach. Lautaro Martinez nawet dostał kopniaka w głowę od rywala, który wykonywał przewrotkę. Paradoksalnie pierwszy strzał Argentyny na bramkę to główką Messiego z 15 m, ale bardzo niecelna. Później głową, nieco groźniej, celował Lautaro Martinez, po dośrodkowaniu Angela Di Marii. Meksyk próbował zdobyć gola po rzucie wolnym Vegi Ale pierwsza sytuacja Meksyku była o wiele groźniejsza, gdy z wolnego polował na okienko Alexis Vega. Emiliano Martinez wyczuł jednak jego intencja i obronił. Tak naprawdę jedyną groźną okazję Albiceleste mieli w ostatnich sekundach I połowy, gdy Di Maria złamał do środka, bilardowo rozegrał z Messim i Lautaro, aż w końcu, po obwodzie piłka trafiła do Marcosa Acuni. Ten mocno podał przed bramkę, ale El Tri byli czujni i wybili. Gra faul w palecie chwytów Meksykanów Meksykanie ogólnie imponowali organizacją defensywy, agresywnością, ale też doskokiem w drugiej linii. Dzięki niemu trzymali Albicelestes z dala od pola karnego, w którym wszystko może się zdarzyć. Elementem ich gry był też faul - tylko w I połowie posłużyli się nim dziesięciokrotnie. Trzy piąte Lusial Stadium, bo właśnie tyle miejsc zajęli Argentyńczycy, wołało błagalnie: "Messi! Messi! Messi", ale Leo z rzutu wolnego, z 25 m, strzelił chyba najgorzej, jak na niego. Słabo i o dwa metry za wysoko. Na Meksyk Argentyna wyszła ustawieniem 1-4-4-2, ale tak naprawdę grała 1-4-5-1. Na papierze tym drugim napastnikiem był Leo, który jednak operował głównie w środku pola. Leo Messi znów uratował Argentynę 35-letni Messi znów zbawił Argentynę. W 64. min Di Maria podał na środek do niego. Meksykanie nie zdążyli z asekuracją, więc Leo przymierzył i wypalił po ziemi w prawy róg. Guillerm Ochoa nie sięgnął piłki. Strzał był na tyle niesygnalizowany, że zauważył ją w ostatniej chwili. Był to dopiero drugi celny strzał Argentyńczyków. W końcówce Enzo Fernandez zwiódł w narożniku pola karnego Luisa Chaveza i przepięknie wypalił w górny róg dalszego rogu. Ochoa zaliczył pusty przelot - piłka ugrzęzła w siatce i było 2-0! Meksyk próbował się przestawić z gry ultra defensywnej na atak, ale nie miał armat. Hirving Lozano nie wystarczył. Nie udało mu się zagrozić bramce. Argentyna - Meksyk 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Messi (65.) 2-0 Fernandez (87.) Ze Stadionu Lusail Michał Białoński, Interia