Tite pracował z Brazylią od 2016 roku. Mistrzostwa w Katarze były więc dla niego drugimi w roli trenera kadry. W trakcie poprzednich - w 2018 roku udział również zakończył na ćwierćfinale. Wtedy lepsza okazała się Belgia, tym razem - "Vatreni", którzy po 120 minutach gry remisowali 1:1, ale lepiej wykonywali rzuty karne. Jeszcze przed rozpoczęciem imprezy szkoleniowiec sygnalizował, że będzie ona dla niego, bez względu na osiągnięty wynik, pożegnaniem z "Canarinhos". Potwierdził już, że dotrzyma danego słowa, a w "Kraju Kawy" rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania następcy. Dziennikarze są zdania, że nadszedł czas, by dać szansę trenerowi zagranicznemu. "Selecao jest nasze, narodowe" To rozwiązanie byłoby o tyle zaskakujące, że w całej historii taka sytuacja miała miejsce ledwie trzykrotnie, ostatni raz - w 1965 roku. Pojawiły się już nawet nazwiska potencjalnych kandydatów, w tym - Carlo Ancelottiego, pracującego aktualnie w Realu Madryt. Zdecydowanym przeciwnikiem powołania na stanowisko zagranicznego trenera jest Rivaldo. Znakomity przed laty napastnik, 76-krotny reprezentant Brazylii i mistrz świata z 2002 roku uważa, że taki ruch byłby przejawem "braku szacunku" dla rodzimej myśli szkoleniowej. - Cudzoziemcy są niewątpliwie bardzo dobrymi trenerami, ale "Selecao" jest nasze, narodowe i musi być zarządzane przez kogoś, kto ma w żyłach brazylijską krew - pisał na swoim instagramowym profilu. - Wierzę, że mamy trenerów, którzy są w stanie przejąć reprezentację Brazylii i wykonać dobrą robotę - dodał. Wymienił nawet kilku, własnych kandydatów. To: Rogerio Ceni, Fernando Diniz, Cuca, Renato Gaúcho i Dorival Junior.