O meczach takich jak z Meksykiem każdy kibic kadry narodowej chciałby jak najszybciej zapomnieć. Z dość słabą w ostatnich latach reprezentacją "Trójkolorowych" zagraliśmy bardzo defensywny futbol oparty o długie, bezpośrednie podania z obrony do ataku, potocznie zwane "lagą". To nie zdało egzaminu - bramkarz Guillermo Ochoa przez większość meczu nie miał praktycznie nic do roboty. Po raz pierwszy poważnie zagroziliśmy jego bramce dopiero w 58. minucie, kiedy Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego (Ochoa obronił). Mecz skończył się wynikiem 0-0, a po ostatnim gwizdku na reprezentację Polski spadła fala krytyki. Najbardziej dostało się selekcjonerowi Czesławowi Michniewiczowi, odpowiedzialnemu za przygotowanie taktyczne drużyny. Dziennikarze zarzucali mu "ustawienie autobusu" na naszej połowie (momentami broniliśmy 6 zawodnikami w linii obrony) i marnowanie potencjału naszych zawodników, z których spora część gra przecież w niezłych, europejskich klubach. Trenera poparł jednak w mediach Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski. - Gramy słabo od tyłu i robimy sobie więcej krzywdy, grając od tyłu, niż dobrego. Nie jesteśmy na tyle dobrze przygotowani technicznie z tyłu, bo mamy świetnych zawodników z przodu. Ale tę piłkę trzeba doprowadzić do ataku, żeby móc budować piękne akcje. W takich sytuacjach wybiera się najprostsze środki. Piłkę trzeba najpierw przetransportować na połowę przeciwnika i potem tam układać grę. To nie jest zrobione na chaos, tylko jest to przygotowane, kiedy ty wiesz, że taki jest plan na mecz - mówił Szczęsny w wywiadzie dla TVP Sport. Z wypowiedzi selekcjonera wynika więc, że taktyka na mecz z Arabią Saudyjską bardzo się nie zmieni. Szczególnie, że "Zielone sokoły" grają wysokim pressingiem i starają się odebrać piłkę na połowie przeciwnika, dzięki czemu pomysł Polaków na mecz z Meksykiem tym razem może się sprawdzić. Podobnego zdania są eksperci Betclic, według których bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym w sobotnim meczu padnie co najmniej 1,5 bramki (kurs 1,37). Bukmacher daje również duże szanse na gola Robertowi Lewandowskiemu (kurs 1,87) i zwycięstwo Polaków (kurs 1,79).