Piłka nożna to bez wątpienia bardzo często gra pełna ryzyka - nie tylko na samym boisku, ale i poza nim. Reprezentacja Maroka przekonała się o tym przy okazji półfinałowego starcia MŚ 2022 w Katarze z kadrą Francji - starcia o znaczeniu historycznym zresztą, bowiem "Lwy Atlasu" stały się pierwszym afrykańskim zespołem, który dotarł na mundialu tak daleko. O co dokładnie chodzi? Po ćwierćfinale z Portugalią Romain Saiss, kapitan Maroka, zaczął zmagać się z urazem ścięgna podkolanowego - a to od razu postawiło jego pojawienie się na murawie naprzeciw "Trójkolorowych" pod sporym znakiem zapytania... Mundial w Katarze. Romain Saiss próbował wykonać nadludzki wysiłek. Musiał się poddać na długo przed przerwą w meczu Ostatecznie jednak selekcjoner Walid Regragui, bez wątpienia świadomy wszelkich zagrożeń z tym związanych, zadecydował się mimo wszystko ująć w wyjściowym składzie Saissa, nie chcąc pozbawiać swoich podopiecznych jednego z liderów drużyny. Defensor robił co mógł, walcząc z dyskomfortem od pierwszego gwizdka, ale jednak po 20 minutach się poddał. Z wyrazem niezadowolenia wypisanym na twarzy poprosił ławkę o zmianę, a w jego miejsce zameldował się Selim Amallah. MŚ Katar 2022. Trudna pierwsza połowa Maroka Złośliwi mogliby powiedzieć, że los odegrał się na "Lwach Atlasu" za zachowanie ich kibiców sprzed rozpoczęcia spotkania, kiedy to fani Maroka głośno wygwizdali "Marsyliankę", czyli hymn Francji. Trzeba przyznać, że po tym incydencie sytuacja Afrykańczyków naprawdę komplikowała się z minuty na minutę, bowiem bardzo prędko, jeszcze przed zejściem Saissa, padła bramka na 1-0 dla "Les Bleus", której autorem był Theo Hernandez. Triumfator spotkania Francja - Maroko zagra w wielkim finale MŚ 2022 w Katarze z drużyną Argentyny, która pokonała we wtorek Chorwację 3-0. Już teraz zapraszamy do śledzenia tego starcia wraz z Interią Sport! Zobacz także: Zarejestrowano zachowanie Emmanuela Macrona na trybunach. Burza pod wideo