Hiszpański "As" w swojej relacji pomeczowej sporo miejsca poświęcił meksykańskiemu bramkarzowi. Guillermo Ochoa został nazwany "koszmarem" Roberta Lewandowskiego. "Chris Beath poszedł obejrzeć sytuację na monitorze i podyktował rzut karny. Meksykańscy kibice podnieśli ręce do góry, Hector Moreno zobaczył żółtą kartkę, a napięcie można było kroić jak masło. Lewandowski ustawił piłkę, westchnął i uderzył w lewo, gdzie znalazł się Ochoa, który zażegnał niebezpieczeństwo i jeszcze bardziej utwierdził swoją legendę" - bardzo plastycznie opisywali dziennikarze "Asa". "Duże oczekiwania, rozczarowujący mecz". Tak z kolei spotkanie Polaków z Meksykiem oceniła "Marca". Bardzo krytyczni wobec postawy obu stron, podkreślali, że "Biało-Czerwoni" mieli bardzo prosty plan na to spotkanie. "Zero ryzyka i nadzieja, że Robert Lewandowski strzeli swoją pierwszą bramkę na mundialu". I ten plan zadziałał, choć zdaniem dziennikarzy "Marki" w dużej mierze dzięki słabej postawie naszych rywali. Czytaj także: Cierpienie reprezentacji Polski, zmarnowana okazja Lewandowskiego Na bardzo ciekawą rzecz uwagę zwrócili dziennikarze angielskiego "Daily Mail", którzy również pod niebiosa wychwalali Guillermo Ochoę, podkreślając, że podobnie jak Lionel Messi, zalicza piąty mundial. Choć uznali golkipera za bohatera, to przyznali, że "Lewy" nie był sobą przy strzelaniu rzutu karnego. "Żeby być uczciwym, Lewandowski nie wyglądał na zbyt pewnego siebie, kiedy podszedł do rzutu karnego, a Ochoa bardzo pewnie obronił ten strzał, ku wielkiej radości hałaśliwego meksykańskiego sektora na stadionie 974." Jeszcze dalej posunęli się Włosi. "La Gazzetta dello Sport" swoją relację zatytułowała "Lewandowski zawiódł Polskę, Szczęsny ją uratował". Co więcej, zdaniem dziennikarzy tej gazety rzut karny był przyznany "hojnie" przez VAR. Pochwały zebrał za to nasz bramkarz, występujący na co dzień w Juventusie, którego Włosi ocenili bardzo dobrze i uznali za bohatera naszej ekipy.