Michał Białoński: Jak oceniasz szanse Polski na MŚ w Katarze? Kamil Kosowski, były reprezentant Polski, uczestnik MŚ 2006 r.: Jestem optymistą. Moja wiara w dobry wynik urosła jeszcze bardziej po ostatnim meczu kontrolnym z Chile. Wprawdzie gra w nim nie wyglądała dobrze, ale teraz przeczuwam, że to wszystko odpali. Jakie masz na to argumenty? - W meczu z Chile brakowało nam na boisku jakości. Teraz zagrają jednak: Nico Zalewski, Robert Lewandowski i Piotrek Zieliński, który jest w życiowej formie. Z nimi nasza gra będzie wyglądała zupełnie inaczej. Według mnie, jesteśmy absolutnymi faworytami spotkania z Meksykiem. Co prawda, to są mistrzostwa świata i piłkarze Meksyku są bardzo mobilni, ale uważam, że mamy więcej atutów. Czy przeszkodą dla Polaków nie będą katarskie upały? Piłkarze Gerarda Martino są bardziej przyzwyczajeni do gry w takim klimacie. - Ale we wtorek może być tak jak w sobotę. Gdy zaszło słoneczko, to w Dosze zrobiło się bardzo przyjemnie. Jeszcze dodatkowo powiewał wietrzyk. Jest miło i nikt chyba nie będzie mógł narzekać na warunki atmosferyczne. Jeżeli Meksykanie będą bardziej wybiegani, to my musimy być bardziej taktyczni. Przemawia za nami duża jakość piłkarska, zwłaszcza ta w ofensywie. Czytaj też: Anglia zbojkotuje mecz MŚ w obronie kobiet? Infantino reaguje błyskawicznie! Z drugiej strony, mamy jednak olbrzymie problemy w defensywie. Wiemy, co się działo w klubach z naszymi najważniejszymi stoperami - Kamilem Glikiem i Janem Bednarkiem. Czy to nie wywróci planów selekcjonera Czesława Michniewicza? - Oczywiście, że jest to zagrożenie, ale trener na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Lekarstwo na to jest bardzo proste. Jakie? - Trzeba grać do przodu, trzymać piłkę na połowie przeciwnika. Wtedy obrońcy będą odciążeni. Jak oceniasz tę grupę? Argentyna zdaje się być murowanym faworytem do jej wygrania, ale z drugiej strony, stawiana w roli chłopca do bicia Arabia Saudyjska, grająca niemal jak u siebie, może zaskoczyć. Od dawna prowadzi ją Herve Renard. Saudyjczycy nie tracą bramek. Na dodatek, jako jedyni, mieli miesięczne zgrupowanie. - Dzisiaj ogólnie nie ma słabych rywali. Jeśli komuś na to pozwolisz, to każdy jest w stanie zrobić ci krzywdę. Oczywiście teoretycznie Argentyna jest najmocniejsza i ja dzisiaj nie wymyślę, że tak nie jest. Będą to ostanie mistrzostwa świata Leo Messiego, więc wszyscy będą skoncentrowani, żeby pomóc mu zajść jak najwyżej, a nawet zdobyć mistrzostwo świata. Generalnie bym jednak nie klękał nawet przed Argentyną. To jest zespół bardzo pewny siebie i jeżeli zostanie skaleczony, a u nas ma kto strzelać gole, to można ich po prostu "ugryźć". Do tej pory w XXI wieku te długie przygotowania przed mundialami nie wychodziły nam. Przegrywaliśmy pierwsze mecze, piłkarze narzekali na przetrenowanie. Teraz to ryzyko odpada, ale z drugiej strony, nie uda się nadrobić braków tych, którzy nie grali w klubach. - Ale zdecydowanie lepiej jest być delikatnie niedotrenowanym niż przetrenowanym. Mówisz pewnie o Bednarku i Gliku. Rzeczywiście, im brakuje rytmu meczowego. Reprezentacja to jest inna bajka i niewykluczone, że obaj będą naszymi najlepszymi zawodnikami w pierwszym meczu i na tym turnieju. Większość naszej drużyny ma zachowany rytm meczowy. Robert Lewandowski strzela w klubie jak na zawołanie, do tego asystuje. Piotrek Zieliński jest życiowej formie. Seba Szymański też strzela w klubie. Ja jestem optymistą, choć wiem, że to się tak łatwo mówi, a ja i nasza reprezentacja, na mundialu w 2006 r., nie daliśmy rady. Przegraliśmy pierwszy mecz z Ekwadorem, z którym wcześniej wygraliśmy i to bardzo gładko. Natomiast teraz mamy piłkarzy światowego formatu i nie ma co się gryźć w język, czy specjalnie oszczędnie się wypowiadać. Mecz z Meksykiem musimy wygrać. W Dosze rozmawiał Michał Białoński, Interia