Tegoroczne mistrzostwa świata w piłce nożnej owiane są wieloma kontrowersjami. Jedną z nich jest jawna niechęć względem osób nieheteronormatywnych. Katarczycy zapewniali z początku, że wszyscy kibice futbolu są mile widziani w ich kraju bez względu na płeć, wiarę, czy orientację seksualną. Jak się okazuje, w rzeczywistości organizatorzy złamali kolejną obietnicę złożoną przed laty władzom FIFA. Kilka miesięcy przed rozpoczęciem mundialu skandynawscy dziennikarze postanowili zrobić test. Dzwonili oni bowiem do katarskich hoteli i podając się za pary homoseksualne chcieli zabukować pokoje. Szybko okazało się, że wiele noclegowni nie zgodziło się na udostępnienie pokoju dla osób ze społeczności LGBT+. O niechęci wobec homoseksualistów na własnej skórze przekonali się także piłkarze, którzy otrzymali zakaz występu na mundialu z tęczową opaską. Za poparcie osób nieheteronormatywnych zawodnikom grozi nie tylko żółta kartka, ale również kara pieniężna. Reakcje organizatorów nie mogą jednak dziwić - w Katarze za bycie homoseksualistą grozi bowiem kara pozbawienia wolności, a w niektórych przypadkach kara śmierci. Nietypowa sytuacja spotkała jednego z dziennikarzy, którego funkcjonariusze katarskiej policji wzięli za supportera społeczności LGBT+. Victor Pereira pojawił się na meczu Argentyny i Arabii Saudyjskiej. Na stadionie w Lusail zawitał z flagą brazylijskiego stanu Pernambuco. Po zakończeniu wtorkowego spotkania Brazylijczyk opuszczał stadion, gdy nagle... został zatrzymany przez jednego z Katarczyków, który pomylił tęczę na fladze dziennikarza z flagą LGBT+. Mężczyzna wyrwał Pereirze flagę z rąk, rzucił ją na ziemię i zaczął po niej deptać. Na miejscu szybko pojawili się policjanci, którzy zamiast interweniować... dołączyli do Katarczyka i także podeptali brazylijską flagę. Grozi im nawet... kara śmierci! Anglicy ruszają na pomoc