Pani Kasia była na mundialu w Katarze w ramach puli zaproszonych gości. Polka uważa, że media niesłusznie krytykują Katarczyków i szukają problemów na siłę. "Było czysto, bezpiecznie i przystępnie cenowo" - mówi Interii. LOSOWANIE Nie wiem, czy Katar kupił te mistrzostwa? Faktem jest, że w 2010 r., 10 minut po tym jak FIFA dokonała wyboru gospodarza mundialu, w Doha odbył się ogromny pokaz fajerwerków, tak jakby wiedzieli jaka będzie decyzja piłkarskiej centrali. Różnie można na to patrzeć. Już wówczas organizatorzy mundialu zapowiedzieli, że będą chcieli zaprosić część fanów z każdego kraju na swój koszt. Znajomy pracował w Katarze kilka lat, od niego się dowiedziałam, że jest losowanie, w którym można ubiegać się o wyjazd na mundial. Na stronie FIFA trzeba było wypełnić specjalny formularz, czy wybiera się opcję z opłaconym pobytem czy bez itd., ja np. zaznaczyłam wylot z lotniska w Warszawie, ktoś znajomy z Gdańska - do mnie uśmiechnął się łut szczęścia, a jego nie wybrali. Dlatego nie do końca zgadzam się z tezą, że Katarczycy "kupili kibiców" - od razu na początku zapowiadali, że sprowadzą i zapłacą za pobyt kibiców z kraju każdego uczestnika. Od razu na lotnisku w Doha wręczono nam karty do telefonu - 2022 minuty darmowych rozmów w katarskiej sieci. 2 gigabajty i 22 kilobajty internetu. Wszystko związane z rokiem 2022. LOT Polecieliśmy do Kataru 17 listopada - na pokładzie byli przedstawiciele mediów, rozmawiali z nami, pytali o wiele rzeczy. Wydaje mi się, że artykuły przez nich napisane nie były rzetelne. Dlaczego tak sądzę? Po wylądowaniu w Doha czytaliśmy na przykład, że na pokładzie była taka impreza, że skończyła się whisky. Ja nic takiego nie widziałam. W ogóle mam wrażenie, że media w większości nie są rzetelne w sprawie Kataru, szukają na siłę sensacji. Wiadomo, że złe rzeczy się lepiej sprzedają, ale po 12-dniowym pobycie mogę z pełną odpowiedzialności stwierdzić, że Katarczycy przygotowali świetną imprezę, wszystko było zapięte na ostatni guzik. Mogę mówić za siebie - ja się tam czułam fantastycznie, to była wielka przygoda. MIESZKANIE Nasza grupa, 50 osób zakwaterowana była za darmo na ogrodzonym "campie". To były domy w stylu bliźniaka, w środku 3-pokojowe mieszkania, co trzy dni ktoś przychodził sprzątać. Była pralka, zmywarka, wszystko co potrzebne. PRZYSZŁOŚĆ Byłam w Katarze 9 lat temu i teraz nie poznawałam tego kraju, wówczas bluzki na ramiączkach u kobiet były niedopuszczalne, teraz można było spotykać osoby w takim stroju. Nie pozwalali się też fotografować, teraz z tym nie było problemu. Powstała właściwie nowa Doha. Otwarto trzy linie metra jednocześnie, wydano na mundial 22 miliardy euro, cały kraj został przygotowany na mundial i dostosowany do wymogów FIFA. W Doha można się poczuć, jakby się wybrało w podróż 20 lat w przyszłość. Metro bez kierowcy odjeżdża co minutę. Ale jest też posmak tradycji. Są wąskie katarskie uliczki, w których można się zagubić. Jest suk, szisza, są muzea. ALKOHOL Mówi się, że "nie ma futbolu bez alkoholu" - w katarskiej stolicy jest jeden sklep z napojami wyskokowymi. Można kupić alkohol, gdy ma się specjalne zezwolenie, które można otrzymać tylko gdy tam się pracuje. Na alkohol można wydać określoną wartość miesięcznych zarobków. Jak to jest badane? Pokazuje się specjalne zaświadczenie od pracodawcy. Było głośno o tym, że dwa dni przed rozpoczęciem mundialu pochowano piwne namioty, dlatego alkoholu nie było na stadionach. Był za to w strefach kibica, które było zlokalizowane w każdym prawie parku. Piwo sprzedawano dopiero od godz. 19 i kosztowało 50 riali - jakieś 65 złotych. CENY Nie jest wcale tak drogo jak piszą w europejskich mediach. Ceny można porównać do polskich, owoce i warzywa są znacznie tańsze niż u nas. Za dobry obiad w restauracji średniej klasy zapłaciliśmy równowartość 50 zł, zestaw humusów to 40 zł, chlebek na suku (lokalny targ) to 7 zł, shawarma - 9 zł. Ubery kosztują grosze, pewnie dlatego że paliwo jest bardzo tanie. Gospodarstwa domowe nie płacą za prąd, dostarcza go państwo. Byłam na meczu z Arabią Saudyjską, za bilet zapłaciłam 800 riali - to jakieś 1000 złotych. W 12 dni wydałam jakieś 1500 zł na życie, a przesadnie nie oszczędzałam - codzienne zakupy, szisza, obiady na mieście, sok z wyciskanych owoców itd. Komunikacja dla kibiców w całym kraju za darmo, po meczu podstawione gratisowe autobusy do metra. SZPITAL Największe niedociągnięcie organizacyjne miało miejsce na meczu otwarcia, na który bilety mieliśmy zapewnione. Przy wejściu na stadion zabierano picie i jedzenie. Na ceremonię nie dowieziono hot-dogów, były tylko chipsy i popcorn, dzieci zaczęły marudzić będąc cztery godziny bez jedzenia. Potem gospodarze już bezbłędnie ogarnęli gastronomię. W Katarze wszędzie jest klimatyzacja, inaczej nie dałoby rady tam wytrzymać. Za dnia 32 stopnie, gdy zaszło słońce - 27 stopni - fajny letni wieczór. 9 lat temu, gdy byłam w Katarze w lipcu japonki roztapiały się na asfalcie. Było 50-60 stopni, myślę że gra w piłkę nożna byłaby wtedy niemożliwa. Przystanki, autobusy i stadiony są klimatyzowane. Wewnątrz jest zimno, aby się ogrzać, trzeba było wychodzić na zewnątrz - odwrotnie niż w krajach europejskich. Efekt zmian temperatur był taki, że kilka osób z naszej grupy mocno się rozchorowało. Mieliśmy wykupione ubezpieczenie, na mocy którego ci najbardziej chorzy pojechali do szpitala - po zrobieniu kompletu badań i przepisaniu antybiotyku po 45 minutach byli z powrotem na "campie". KATARCZYCY Byli szczęśliwi, że mogli podjąć gości z całego świata. Gdy grały kraje arabskie, dosłownie cały suk tańczył. Przyjęto nas z otwartymi ramionami, uczyliśmy się siebie nawzajem - myśmy poznawali futurystyczne rozwiązania, nowością dla nich były "iqosy" - siedmiu policjantów mnie sprawdzało czy nie wnoszę laseru na stadion. BEZPIECZEŃSTWO Było bardzo dużo policji. Ponoć część sprowadzono z Arabii Saudyjskiej i Turcji. Nie było żadnych burd, które wiążą się z tego typu imprezami. Być może dlatego, że alkohol nie był powszechnie dostępny. RELIGIA O 4 nad ranem, muezin przez głośnik nawoływał do modlitwy. W południe sprzedawcy opuszczali swoje stanowiska na suku i szli się modlić do meczetu, by powrócić za pół godziny. Oczywiście nikt swojego stanowiska nie zamykał. W żadnym momencie nie odczułam, że jestem niemile widziana w jakimś miejscu jako kobieta. W mojej ocenie Katar się otworzył na świat i już się nie zamknie. Notował Maciej Słomiński, INTERIA