Pierwszy raz jadąc na mecz mistrzostw świata w Katarze od samego wyjścia z mieszkania czułem w powietrzu, że coś się dzieje. Gdzie się nie spojrzałem, widziałem czerwone walijskie lub białe angielskie koszulki. W metrze nie było gdzie włożyć szpilki - taka sytuacja spotkała mnie już kilkukrotnie, ale bodaj pierwszy raz całe metro aż huczało od śpiewów kibiców. Fani z Wielkiej Brytanii i ich charakterystyczne przyśpiewki tworzą wyjątkowy klimat. Walia - Anglia. Znakomita atmosfera przed meczem Zwłaszcza, że oba narody słyną z tradycyjnych lub kreatywnych przyśpiewek. Walijskie "Yma o Hyd" robi wrażenie czy to na stadionie, czy na ulicach, czy w środku katarskiego metra. Anglicy nie pozostawali im dłużni. Przed stadionem grupa kibiców wzbudzała spore zainteresowanie, intonując "It's coming home", piosenkę niosącą Anglikom nadzieję na kolejny mistrzowski tytuł. Pojawiały się też kreatywne przyśpiewki, jak te na cześć Harry'ego Kane'a, Garetha Soughate, czy - nieco prześmiewczo - Harry'ego Maguire'a. W obrębie stadionu organizatorzy ustawili też kilka stanowisk, przy których DJ-e zapewniali zabawę kibicom przy takich mundialowych hitach jak "Waka Waka", czy "Wavin' Flag". Na trybunach kibice także szaleli przebraniami - niektórzy Anglicy przyszli na spotkanie w lwich kostiumach, nawiązując do pseudonimu "Trzy Lwy". Inni przynieśli repliki Pucharu Świata. Kibicom pozostaje liczyć tylko, że piłkarze staną na wysokości zadania i nie mecz utrzyma poziom zaprezentowany przez fanów obu drużyn. Fani zawiesili im poprzeczkę bardzo wysoko. Z Dohy Wojciech Górski, Interia