Po pierwsze, nie zrozumiałym jest dla mnie to, jak można było się zgodzić na to, żeby do Polski wróciła tylko połowa drużyny, bo kilkunastu zawodników uznało, że z Kataru będzie im bliżej na wakacje w egzotyczne miejsce w Azji, ewentualnie do domów w innych krajach niż Polska, w których teraz mieszkają. Rozumiem, że Doha jest wygodnym miejscem przesiadkowym, ale moim zdaniem powinien obowiązywać jakiś protokół, pewne zasady. Cokolwiek się wydarzy, to powinno być tak, że lecimy razem i wracamy razem. Wiadomo, że ze względu na koszty w Katarze stawiła się niezbyt liczna rzesza polskich kibiców, tym bardziej należało im się kilka chwil styczności z bohaterami. Wydaje się też, że przydałaby się jakaś medialna aktywność - jakaś konferencja, albo formalne lub mniej formalne spotkanie z dziennikarzami. Wiemy dobrze, że na gorąco po meczu z Francją pojawiły się pewne wypowiedzi, sugerujące, że nie wszystkim zawodnikom jest po drodze z obecnym selekcjonerem. Ale to tylko interpretacja, czytanie między wierszami. Tym bardziej przydałoby się oczyścić atmosferę. Powrót nie w komplecie, a do tego przemykanie tylnymi drzwiami i całkowite zignorowanie kibiców i dziennikarzy, to spora dyplomatyczna wpadka. Organizacyjnie - zarówno w tej kadrze i wokół niej - wciąż jest do poprawy tyle, ile na boisku w spotkaniu z Argentyną. I niczego nie uczą nas błędy popełniane wcześniej. Że przypomnę tylko zakończenie EURO 2012 i słynną aferę biletową, wywołaną przez Jakuba Błaszczykowskiego. Czytaj także: Trener Michniewicz zdradzony przez piłkarzy? Jakby tego było mało, doszła jeszcze kwestia tajemniczej premii i kłótni, którą ta rzekoma nagroda wywołała. Pewnie był to też powód, że powracający piłkarze i sztab szkoleniowy woleli schować głowy w piasek. Bo ten pomysł raczej nie zyskał poklasku wśród fanów futbolu. Tym bardziej trzeba tę sprawę wyjaśnić, bo im dłużej utrzymywane to będzie w tajemnicy, tym więcej teorii i wersji będzie się pojawiać w przestrzeni medialnej. Którakolwiek z wersji jest prawdziwa, to kto jak kto, ale Czesław Michniewicz powinien wiedzieć, że dzielenie pieniędzy przed ważnymi spotkaniami (a tym bardziej w trakcie tak prestiżowego turnieju) - czy to przy kolacji, czy w szatni, czy w autokarze w drodze na mecz, nie jest najlepszym pomysłem. Kwestie finansowe powinny być dopięte w najmniejszym szczególe długo przed turniejem. Wiadomo bowiem, że dyskusja na ten temat, w pełnych emocji momentach w trakcie mistrzostw, nie prowadzi do niczego dobrego. W tym przypadku można powiedzieć, że wokół tych dwóch organizacyjnych wpadek pozostaje duży niesmak. Jeśli można było zrozumieć, że dla wielu piłkarzy wynik osiągnięty na mundialu w Katarze jest sukcesem, to niestety ostatnie chwile już po występach na boisku, okazały się totalną klapą. "Pozwólcie nam się cieszyć" - apelował po meczu z Argentyną Wojciech Szczęsny. Podobny apel można skierować do piłkarzy od kibiców. Zmieniłbym w nim tylko jedno słowo: "Pomóżcie się nam cieszyć". Ale niestety mleko się już wylało...