Samuraje z Kraju Kwitnącej Wiśni spakowali do domu Niemców, ale nie zaspokoiło to ich apetytów. Do meczu z Chorwacją przystąpili bez żadnych kompleksów, jakby umknęło ich uwadze, że oto mierzą się z aktualnymi wicemistrzami świata. Rzadziej byli przy piłce, ale mieli w sobie waleczność, która cechowała ich od zawsze, i byli niesamowicie konkretni. Gdy zbliżali się pod bramkę Livakovicia, od razu pachniało golem. Chorwacja zagroziła tylko raz, na samym początku, gdy Ivan Perisić odebrał piłkę obrońcy, by przegrać pojedynek z Shuichim Gondą. Uczcie się od Japonii, jak rozgrywać rzuty rożne! Japończycy mieli iście chorwacką fantazję. Jak w 41. min, gdy Kamada przestrzelił, po pięknej akcji lewą flanką, zainicjowaną przez podanie piętą Mority do Endo, który zagrał prostopadle do Kamady. W końcu z bliska do siatki trafił Daizen Maeda po sprytnie rozegranym rzucie rożnym. Napastnik Celticu Glasgow wykorzystał piękne, podkręcone podanie Ritsu Doana i fakt, że piłka przypadkowo odbiła się od nóg Bruno Petkovicia. Jedna akcja i gol Perisicia obudziły Chorwację Chorwaci się nie spieszyli. Na początku II połowie byli nawet okupowani na własnej połowie. Mając męża opatrznościowego Lukę Modricia byli pewni, że prędzej czy później zaczną zagrażać. Wystarczyło dalekie podanie Dejna Lovrena w pole karne, by Ivan Perisić skontrował piłkę głową i ta ugrzęzła w prawym rogu. Piłkarz Tottenhamu strzelał z 15 m, ale i tak bramkarz nie miał szans. Wyrównujący gol obudził Chorwatów i za moment błysnął Luka Modrić, którego "bombę" pod poprzeczkę wspaniale obronił Gonda, natomiast główka rezerwowego Ante Budimira była minimalnie niecelna. Zlatko Dalić tylko złapał się po niej za głowę. Perisić miał swój dzień - w 77. min był bliski drugiej bramki po kontrze, ale obrońca trącił mu piłkę, gdy strzelał z 15 m i zamiast gola był rzut rożny. W odpowiedzi obrońca Arsenalu Londyn Takehiro Tomiyasu miał stuprocentową okazję po rzucie wolnym, lecz zamiast strzelać z 10 m, wolał podawać i zrobił to najgorzej jak mógł - pod nogi obrońców. Pierwsza dogrywka w Katarze. Od Nawałki mogliby się uczyć Gdy doszło do pierwszej w historii katarskiego mundialu dogrywki, okazało się, że obie ekipy mogłyby się uczyć od sztabu reprezentacji Polski za kadencji Adama Nawałki. Gdy dochodziło do extra time'u ludzie Nawałki natychmiast rozkładali karimaty, piłkarze się na nich kładli, a członkowie sztabu podnosili im nogi do góry, by opóźnić w ten sposób skurcze mięśni. Po 99 minutach boisko opuścił wyczerpany Mordrić i zastąpił go Lovro Majer z Rennes. Chorwacja musiała sobie radzić bez lidera. Więcej energii zachowali Azjaci. Rezerwowy Kaoru Mitoma z Brighton przeprowadził rajd i w pełnym biegu huknął w środek i tylko to uratowało Livakovicia. Gdy wszyscy czekali na karne próbował rozstrzygnąć rywalizację pod koniec dogrywki Majer. Piłkarz do złudzenia przypominający Modricia, tyle że młodszy o 13 lat od swego idola, kopnął z 16 m minimalnie obok bramki. Karne dla Chorwatów! Livaković show! Jako pierwszy strzelał Minamino strzelił w prawy róg, Livaković obronił ze stoickim spokojem. W odpowiedzi Rasić huknął w lewy róg i było 0-1. Livaković pięknie, wyciągniętą prawą ręką zatrzymał też Mitomę! Brozović zmylił bramkarza strzałem w środek i było 0-2! Asano zniżył na 1-2, a Kramarić trafił w słupek, więc Japonia złapała kontakt. Livaković złapał też strzał Yoshidy! Petković strzałem w lewo zamknął rywalizację. W ćwierćfinale Chorwaci zmierzą się ze zwycięzcą meczu Brazylia - Korea Południowa. 1/8 finału MŚ w Katarze Japonia - Chorwacja 1-1 (1-0), dogrywka 0-0, karne: 1-3 Bramki: 1-0 Daizen Maeda (44. Z podania Doana), 1-1 Ivan Perisić (54. głową z podania Lovrena) Z Al Janoub Stadium Michał Białoński, Interia