Protestr robotników z imigracji Przyjechali głównie z Azji i Afryki: Bangladesz, Pakistan, Indie, Nepal, Tunezja, Maroko, Algieria, RPA. - To skandal! Porzuciłem pracę policjanta w Bangladeszu, bo rząd Kataru obiecał mi zarobki 5 tys. riali miesięcznie (ok. 6 tys. zł). Tymczasem pan zobaczy na SMS-a z informacją o mojej wypłacie - oburza się przybysz z Bangladeszu. Faktycznie, widnieje tam kwota 1329 riali. "Szanowny kliencie, kwota w wysokości 1329.5 riali wpłynęła na twoje konto w dniu 5 grudnia 2022 r. jako wypłata za miesiąc" - czytamy w wiadomości. Pracownicy z imigracji uczciwie podkreślają, że nocleg w niezłych warunkach mają za darmo, ale wypłaty miały być niemal trzykrotnie wyższe! Dlatego na znak protestu wyszli na ulicę w Asian City w Dosze. W sile kilkuset. - Gdybym wiedział, że będą mi płacić tak mało, nie ruszałbym się z kraju, zostawiając żonę i dzieci. W Bangladeszu miałem wyższe pobory! - denerwował się pracownik, pomagający przy obsłudze mundialu. Natychmiast pojawiła się policja i tajne służby, w cywilu. Na szczęście nie doszło do użycia siły, protest był pokojowy. Robotnicy wygłosili swoje racje i wrócili do swych obowiązków. Ma na myśli żywność, którą dostają za darmo, ale nie jest to posiłek pełnowartościowy. Przed przyjazdem Katarczycy gwarantowali im odzież, a także podwójnie płatne nadgodziny. Teraz się ze wszystkiego wycofali. Z Dohy Michał Białoński, Interia