Pozycja Sadio Mané w reprezentacji Senegalu jest niemal tak wielka, jak Roberta Lewandowskiego w ekipie "Orłów". Tym większy był szok w tym afrykańskim kraju, gdy ledwie 13 dni temu napastnik Bayernu musiał opuścić boisko już po 20 minutach starcia z Werderem Brema. Choć po spotkaniu przedstawiciele klubu z Bawarii informowali, że uraz nie jest poważny, dość szybko okazało się, że prawda jest inna. Jeden z najlepszych graczy w Europie doznał kontuzji tuż przed mundialem! L'Equipe jako pierwszy poinformował, że piłkarz nie zagra na mundialu. Co prawda Aliou Cissé powołał go chwilę później do mundialowej kadry, a w Senegalu zwrócono się nawet o pomoc do szamanów, gracz Bayernu pozostał w Europie. I przeszedł operację, po której - jak spekulowała niemiecka prasa - jego przerwa może trwać trzy lub cztery miesiące. To by oznaczało, że zagrożony będzie jego występ w dwumeczu Ligi Mistrzów z PSG. Sam piłkarz do tej pory milczał, ale tuż przed pierwszym spotkaniem Senegalu na mundialu Mané napisał do kibiców w swoich mediach społecznościowych. Podziękował za wsparcie, którego udzielono mu po odniesionej kontuzji, a jednocześnie poinformował, że operacja przebiegła pomyślnie. Jak podał portal sport.de, piłkarz miał operowaną kość strzałkową. "Ku chwale Senegalu" - Sadio Mané apeluje do kibiców o wsparcie - Chciałbym wszystkim podziękować i okazać swoją wdzięczność. Już w poniedziałek nasz kochany kraj zacznie rywalizację w mistrzostwach świata. I jestem pewny, że Lwy przejdą samych siebie i do każdemu meczu podejdą jak do finału - napisał. I zaznaczył, że jest przekonany, iż "wszyscy kibice Senegalu pojawią się przed małym ekranem, by wspierać i dodawać otuchy naszej dzielnej drużynie narodowej". Jest przekonany, że jego koledzy z reprezentacji "będą walczyć jako jedna drużyna ku chwale Senegalu". Senegal swój pierwszy mecz z Holandią zagra już dziś o godz. 17. W fazie grupowej zmierzy się jeszcze z: Katarem (w piątek 25 listopada o godz. 14) i Ekwadorem (we wtorek 29 listopada o godz. 16).