Po zakończonych mistrzostwach świata piłkarze Barcelony systematycznie wracają do treningów w klubie. Trener Xavi Hernandez termin powrotu do zajęć uzależnił od tego, jak poszło piłkarzom na mundialu. I tak skoro reprezentacja Polski odpadła w 1/8 finału, to Robert Lewandowski na pierwszym treningu pojawił się w piątek. Brazylia dotarła do ćwierćfinału, w którym odpadła po konkursie rzutów karnych z późniejszym brązowym medalistą - Chorwacją, co uznano za porażkę Canarinhos. Raphinha w Katarze zagrał we wszystkich pięciu spotkaniach, w tym czterech w podstawowym składzie. Raphinha: Bardzo boleśnie przerwany mundial "Noszenie najcięższej koszulki światowego futbolu to dar. Reprezentować Brazylię i rywalizować w mistrzostwach świata to marzenie. Chęć osiągnięcia była bardzo silna, ale została przerwana tak niespodziewanie i bardzo boleśnie." - przyznał na instagramie. Od szkoleniowca Barcelony dostał 12 dni na odpoczynek po mundialu. I choć czasem Brazylijczykom zdarza się spóźniać na pierwsze treningu, to wydawało się, że 26-letni napastnik wyrobi się na czas. Okazało się jednak, że podczas lotu z Brazylii miał lądowanie w Lizbonie i tam zaczęły się kłopoty. Zdenerwowany Raphinha podzielił się problemami na instagramie. Mocno dostało się portugalskim liniom lotniczym. Po wylądowaniu w stolicy Portugalii nikt z pasażerów nie mógł wysiąść z samolotu. Spędzili w nim trzy godziny. "Bardzo chciałbym podziękować TAP [portugalskie linie - przyp. red.] za spędzenie ponad godziny w samolocie, a teraz informują nas, że przez kolejną godzinę też nie będziemy mogli wysiąść. Wiele osób miało tu przesiadkę, ale powiedzieli też, że nie dostaniemy nic do jedzenia. Co za piękny brak szacunku" - to pierwsza część relacji Brazylijczyka. W kolejnej relacji dodał: "Jeszcze raz dziękuję TAP za trzy godziny w samolocie. Do tego udało wam się zgubić moje dwie walizki". Raphinha stracił nerwy, ale w końcu dotarł do Barcelony .