Jacek Góralski nie pojedzie na mistrzostwa świata w Katarze. Z turnieju wykluczył go uraz mięśniowy. Defensywny pomocnik do treningów ma wrócić za około sześć tygodni. Jak przyznał w rozmowie z "WP SportoweFakty", zbyt szybko chciał nadrobić stracony czas po poprzednim urazie mięśnia dwugłowego, który przez to się odnowił. Góralski o odnowieniu urazu. "Przez dużą liczbę sprintów mięsień się nie odbudował" - Wiedziałem, że za kilka tygodni zaczyna się mundial, a ja opuściłem sporo meczów w Bochum. Zmienił się trener w klubie, czas uciekał i za mocno przycisnąłem z obciążeniami. Jakiś czas temu przyplątał mi się uraz, naderwałem mięsień i ścięgno. To efekt tego, że nie uczestniczyłem w okresie przygotowawczym w klubie. Organizmu nie oszukasz. Brak przygotowania do sezonu spowodował późniejsze problemy. Obciążenie na treningach zrobiło swoje. W Niemczech wykonuje się bardzo dużo sprintów, więc mięsień nie mógł się odbudować - przyznał 30-latek. Jak powiedział, gdy otrzymał diagnozę, był załamany. - Płakać się chciało. Jeszcze łudziłem się, że uda się coś wymyślić. Dzwoniłem do lekarza reprezentacji Jacka Jaroszewskiego, kombinowaliśmy. Szkoda, tym bardziej, że na pewno miałbym szansę na występy. Minęło jednak kilka dni, już pogodziłem się z faktami i myślę innymi kategoriami. Wierzę, że jeszcze pojadę na wielki turniej z reprezentacją - dodał. Z optymizmem podchodzi do dyspozycji reprezentacji Polski i jej szans na katarskich mistrzostwach. Uważa, że powinna ona wyjść z grupy. - Moim zdaniem będzie to przełomowy turniej naszej kadry. Mówię tak na podstawie formy, którą prezentują obecni piłkarze oraz atmosfery panującej w zespole. Jest naprawdę obiecująco. Z tą kadrą powinniśmy zrobić coś więcej niż zagrać tylko trzy mecze - zakończył Góralski. Czytaj także: Katar to był błąd! Były szef FIFA publicznie bije się w piersi ws. mundialu