Andrzej Klemba, Interia: Jak krótko ocenić mecz Argentyna - Francja? Jacek Ziober, były piłkarz ŁKS, Motnpellier i Osasuy: Finał z kosmosu. Wymarzony finał dla każdego fana piłki nożnej na świecie. Czegos takiego chyba nie widziałem ponad 20 lat. Tak to były czasem finały jednostronne, bez wielkich emocji. A tu zwrotów akcji nie brakowało. Niby prowadzenie Argentyny było pewne i nagle remis. Znów prowadzą i znów remis. Co pana zaskoczyło w tym meczu? - To, co wymyślił Lionel Scaloni to było cudowne. To dało mistrzostwo świata. Ta taktyka na lewej stronie z Angelem Di Marią była z kosmosu. W dwóch meczach nie grał i w finale wyszedł od początku. I robił co chciał z Julesem Kounde. To Di Maria zrobił grę w pierwszej połowie, a nie Leo Messi. Jeśli taki był plan Scaloniego i to było przygotowane, to czapki z głów przed szkoleniowcem. Długo wydawało się, że Francja nie znajdzie pomysłu i odrobi strat. Tymczasem minuta wstrząsnęła Argentyną. - Spadli z kosmosu i wylądowali w oceanie. Dla mnie lepszym napastnikiem niż Olivier Giroud jest Karim Benzema, ale wiadomo, że go nie było. Didier Deschamps, trener Francji, nie potrafił wykorzystać jego możliwości. Gdyby od początku grali Kingsley Coman i Eduardo Camavinga, to Giroud miałby większe szanse, że dostanie dobrą piłkę. Wyszło to, że Deschamps ma ulubionych zawodników i jest niechętny zmianom. Oczywiście jeszcze przed przerwą wpuścił dwóch rezerwowych, ale widział, ze coś jest nie tak i musi reagować. Na ten finał trzeba było przygotować coś, co zaskoczy rywali. Scaloni to zrobił, a Deschamps nie. W rzutach karnych wygrała Argentyna. Pan stawiał na Francję. - Komentowałem sporo meczów ligi francuskich i wiedziałem, że Hugo Lloris to nie jest bramkarz, który potrafi wybronić rzuty karne. I w tym przypadku zabrakł odwagi Deschampsowi. Trener van Gaal w 2014 roku zmienił bramkarza i Holandia wygrała konkurs jedenastek. To potwierdzenie, że trener Francji przywiązuje się do zawodników. Co do mistrzów świata, to Argentyna właśnie kończy swoją historię z Messim i Di Marią, a pewnie też kilkoma innymi zawodnikami. Francja jest na początku jej pisania. Z tymi młodymi i świetnymi piłkarzami, powinna sięgnąć po kolejne mistrzostwa świata i Europy. Dają gwarancję płynnej wymiany pokoleń. Ma pan bohatera finału i całego mundialu? - Nie było zawodnika, który przerósłby resztę o dwie czy trzy klasy i zdominował mistrzostwa. Tak naprawdę to nawet Leo Messi nie zachwycił. To nie był ten zawodnik, który czarował w Barcelonie. Wiadomo był przed turniejem jak grają Messi czy Mbappe. Dla mnie zawodnikiem meczu był Di Maria i trener Scaloni. A druga gwiazda tego meczu to Mbappe. Leo Messi to najlepszy piłkarz, którego widział pan w akcji? - To trudne i złożone pytanie. Grałem przeciwko Diego Maradonie, wielkim zawodnikom reprezentacji Francji i Hiszpanii. Dla mnie reprezentacja nie może być zależna od jednego zawodnika. Mamy Roberta Lewandowskiego, zawodnika wielkiego, porównywalnego do Messiego czy Ronaldo. Tyle że ich reprezentacje trochę różnią się od naszej. "Lewy" w piłce klubowej robi dwa kroki do przodu, a w kadrze trzy do tytułu. Cenię Messiego za indywidualność, ale na niego pracuje cały zespół. Wysoki poziom całej kadry daje możliwości błyszczenia temu jednemu. Osiągnął wszystko, to mu się należało. Muszę przyznać, że bardziej cenię jednak Mbappe. Przy 0-2 podniósł zespół, a Francja grała co najwyżej średnio. Pchnął ich do przodu, ale nie jest jedynym liderem, bo jego młodzi koledzy dają mu duże wsparcie.