Mecz otwarcia rozpoczął się od mocnego uderzenia. Być może od jednego z najmocniejszych w historii mundiali. Kontrowersyjny spalony na początek Już w 3. minucie Ekwadorczycy wykonywali rzut wolny, posyłając piłkę prosto w pole karne. Tam błąd popełnił katarski bramkarz, a po zgraniu od kolegi Enner Valencia skierował piłkę głową do bramki. Koledzy rzucili się z radością na ekwadorskiego gwiazdora, ale ten wykonał uspokajający gest. Chciał zapewne pokazać, że to dopiero początek meczu i pewnie nie przypuszczał, jak dobrze trafił z tą reakcją... Sędzia bowiem zamiast nakaz rozpoczęcie gry od środka skonsultował się z VAR-em. I wydał werdykt - spalony! Problem w tym, że spalony był przynajmniej... kontrowersyjny. Nad tym, czy sędzia miał rację, będą trwały jeszcze długie debaty. Tak jak i nad tym, czy "niewidzialna ręka" nie pomogła gospodarzom już na samym początku mundialu. Eksperci na gorąco potrafili dopatrzyć się spalonego Michaela Estrady - minimalnego. Ten był jednak niemożliwy do wyłapania gołym okiem, więc nietrudno się dziwić, że niemal wszyscy kibice przed telewizorami wpadli w konsternację. Nawet jeśli to VAR miał ostatecznie rację. Enner Valencia show! Dwa gole przed przerwą Jednak już po kwadransie Ekwador znów mógł cieszyć się z prowadzenia. Tym razem nie było żadnych wątpliwości. Enner Valencia wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez katarskiego golkipera. Sędzia nie mógł nie podyktować rzutu karnego! Do piłki na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany. Zachował niesamowity spokój, podszedł do niej wolnym krokiem i bardzo precyzyjnym strzałem zmylił bramkarza, uderzając tuż przy słupku! Po pół godzinie gry było już 2-0 dla Ekwadoru. W roli głównej - znów Valencia! Tym razem napastnik Fenerbahce strzałem głową wykończył doskonałe dośrodkowanie z prawej strony Angela Preciado. Po tej bramce Ekwadorczycy zwolnili nieco tempo, pozwalając Katarczykom dłużej utrzymać się przy piłce, choć ci nie tworzyli właściwie żadnego zagrożenia. Jedyną groźną akcję przeprowadzili dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Katarscy kibice. Część kupiona, część znudzona opuściła trybunę Wynik 0-2 do przerwy sprawił, że część stadionu nagle... opustoszała. O ile przy pierwszym gwizdku 60-tysięczny stadion Al Bayt był zapełniony w całości, tak już w pierwszych minutach drugiej połowy gołym okiem można było zauważyć wolne miejsca na trybunach. I - mówiąc z przymrużeniem oka - być może faktycznie mieli rację co do wyboru spędzenia wolnego czasu. Po przerwie mecz nie był już wielkim widowiskiem. Zresztą atmosfera na trybunach też nie była "godna" meczu otwarcia mistrzostw świata. Najgłośniej swoich piłkarzy dopingowali wynajęci katarscy fani. Ci zajęli sektor za jedną z bramek, niczym fani na meczach klubowych. I jednostajnie krzyczeli przygotowane wcześniej przyśpiewki. Doping być może wyglądałby imponująco, gdyby jednocześnie nie wydawał się tak sztuczny. Pod koniec meczu trybuny były już ponad w połowie puste. Ekwadorscy fani przed końcem spotkania ożywili się jeszcze raz - kiedy wiwatami podziękowali za występ Ennerowi Valencii. Bohater spotkania opuścił boisko w 77. minucie. Przyjezdni odnieśli spokojne zwycięstwo na początek mundialu, a Katar, na własnym terenie, wypadł co najmniej blado. Dziś był jedynie tłem dla rywali, którzy szybko rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść i do końca bez wysiłku kontrolowali jego przebieg. Z Dohy Wojciech Górski, Interia Katar - Ekwador 0-2 Bramki: 0-1 Valencia (16. - z rzutu karnego), 0-2 Valencia (31.)